Jest taki moment w chorobie, gdy samotnie leżysz w łóżku, że nie masz już siły odmawiać żadnych modlitw, czytać żadnych książek, nic oglądać, pisać ani rozmawiać, nawet słuchać muzyki, którą zwykle lubiłeś.
Po prostu leżysz i tylko w myślach raz po raz wzdychasz:
– Kocham Cię.
– Dziękuję za wszystko.
– Oddaję Ci to.
– Zrób z tym co chcesz.
– I ze mną. Co Ci się podoba.
Albo patrzysz na Niego.
Nic więcej.
Tylko tyle.
Patrzysz.
A On patrzy na ciebie.
* * *
Jest w fizyce punkt skraplania rosy.
To jest właśnie taki punkt.
Zupełnego milczenia przed Bogiem.
Punkt skraplania Boga w twojej duszy.
O tak! Ale trzeba dojrzałości, by to zrozumieć.
dojrzewa dzień po dniu, wydarzenie po wydarzeniu
Biedna jesteś. Naprawdę Ci współczuję. Zdrowiej szybko.
Dziękuję Rafale. Już lepiej:)
Nie wiem czy moja modlitwa coś może, ale jesteście w moich myślach i modlitwie.
Ktoś, kiedyś powiedział, że w cierpieniu Bóg jest najbliżej… i czasami tego doświadczam.
Anez, każda modlitwa, każdej osoby ma wielką moc. To jest także jedna z tych tajemnic, których tu nie pojmiemy. Musimy w to uwierzyć: modlitwą pełną wiary możemy przenosić góry.
Dziękuję☺️