piec ognisty

 

Ta spokojna sobota z poprzedniego wpisu wydaje się być dziś tak odległa.

Jeśli myślałam, że to koniec kielicha wielkopostnego, to się pomyliłam.

Ale chyba raczej, nauczona doświadczeniem, tak nie myślałam i w głębi serca czekałam na zaproszenie w głębsze rekolekcje.

W sobotę wieczorem nagle, bez ostrzeżenia pojawił się duszący kaszel, tak uciążliwy, że trudno było mi zasnąć.

W niedzielę jednak mimo kaszlu pojechałam na mszę i zaraz na jej początku zaczęłam słabnąć, a moim ciałem zaczęła trząść febra. Mimo swetrów, kożuszka i grubego szalika. Modliłam się tylko, by dotrwać do Komunii i zaraz po jej przyjęciu, wyszliśmy z kościoła.

W domu zabrakło koców do przykrycia, więc mąż po wierzchu przykrył mnie kożuchem:) A temperatura wciąż rosła, oczy piekły, głowa bolała.

Cały dzień leżałam, odmawiam różaniec i patrzyłam na ściany sypialni. Wszędzie oblicze Jezusa, Matki, spoglądają święci z ikon. Gdy leżysz tu, to jakbyś spoczywał w samym środku nieba.

– Dziękuję Ci – myślę w Jego kierunku – za te rekolekcje.

Parę dni temu znalałam odpowiednią ramę do ikony, którą Ala MM. ofiarowała mi na moje półwiecze:) Ikona teraz otoczona jasnym passepartou i złotą ramą wisi na ścianie obok łóżka. Piekącymi od gorączki oczami patrzę na jej ogniste barwy, zmieszanie czerwieni, pomaranczu i żółci. Na pierwszy rzut oka nic na tym obrazku nie widać, ale gdy się zbliżysz, już wiesz co przedstawia.

Trzech młodzieńców spacerujących wśród płomieni. Pośród nich Anioł, który ich ochrania i razem z nimi wielbi Boga.

Na pewno znacie to biblijne opowiadanie, ale jeśli nie – poszukajcie go sobie w Księdze Daniela. To właśnie jego trzej przyjaciele zostali skazani na śmierć, za wierność przykazaniom, którą rozgniewali pogańskiego króla.

Patrzę na ikonę, płoną mi oczy i policzki, dygocę pod kocami i przypominam sobie jeden szczegół tej historii: król specjalnie dla tych chłopców kazał rozpalić piec siedmiokrotnie bardziej niż zwykle to czyniono.

Uśmiecham się blado.

– Czy i u mnie powtórzy się ta liczba siedem? W tym poście to już czwarta porcja opału, by ogień buzował. Czy czekają mnie jeszcze trzy ościenie, by się wypelniła miara?

Nieważne.

Najważniejsze co z tym zrobię i czy jak oni, mimo płomieni, nadal będę Go wysławiać:)

A potem – jeśli zechce – cudownie mnie wyprowadzi.

* * *

W poniedziałek o szóstej rano dostaję wiadomość od siostry Amelli. Jej mąż jest w coraz gorszym stanie. Od września jest diagnozowany, a naszą rodziną raz po raz wstrząsają kolejne doniesienia o jego stanie zdrowia. Przerażenie miesza się z nadzieją, jednego dnia dobre – jak odroczenie wyroku – wieści, a następnego nagłe pogorszenie.

Prawdopodobnie to rak trzustki. Wszystko po kolei wysiada w jego organizmie. Jeszcze szukają ratunku, kolejnych specjalistów, robią kolejne badania, zabiegi, ale mąż mojej siostry coraz bardziej słabnie.

– Już tylko mam nadzieję w Bogu – mówi ona, gdy rozmawiamy przez telefon. Ona też jest u kresu sił. Ta walka trwa już od września.

Więc jeszcze i ten smutek doklejam do krzyża i modlę się ile sił.

– Mam teraz dużo wolnego czasu, gdy leżę z gorączką, więc mogę się modlić – mówię jej.

– Dobrze, że Bóg tak sprawił. Nic nie jest przypadkiem – odpowiada.

 

Wzmaga się Wielki Post jak sztorm, jak wielka czarna nawałnica. Za oknem siąpi, dmie i szaro.

– Ty uniosłeś wszystko – mówię Mu – pomóż nam nieść nasze krzyże z miłością i bez buntu w sercu.

 

A Was proszę o modlitwę za mojego szwagra. Ma na imię Robert.

 

 

 

O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 odpowiedzi na piec ognisty

  1. Alicja M.M. pisze:

    Modlę się, Kasiu. I zawsze przypominasz mi się, gdy w tekstach jutrzni jest modlitwa trzech młodzieńców w piecu ognistym.

  2. ruttka pisze:

    To tak jak u mnie, gdy pojawia się psalm ” Szczęśliwy mąż, który nie siedzi w gronie szyderców… jest on jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą…” zawsze myślę o moim mężu. To psalm o nim:)

    • Alicja M.M. pisze:

      Tak, to jeden ze sposobów, w jaki Biblia wrasta w nasze życie (czy może nasze życie wrasta w Słowo Boga): że jakieś słowa, zdania, całe fragmenty zaczynają mówić o czymś (o kimś) z naszego osobistego doświadczenia.

  3. Iwona pisze:

    ” Przechadzali się oni wśród płomieni, śpiewali hymny Bogu i błogosławili Pana.
    „Jak ja bym tak pragnęła w tych różnych płomieniach życiowych tak postępować🙏.
    Zdrowiej Rut, Roberta i Amelię włączę do modlitwy.

  4. ruttka pisze:

    Możemy się uczyć od nich:)
    Dziękuję Ci za modlitwę❤️

  5. Ama pisze:

    Tak. Za Roberta

  6. ruttka pisze:

    dziękuję Amo❤️

  7. mama trójeczki pisze:

    Robert będzie w mojej modlitwie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *