Normal
0
21
false
false
false
MicrosoftInternetExplorer4
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:”Times New Roman”;
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
Podróże kształcą.
Jak się okazuje nie tylko mnie.
Laucia podczas wakacji w drodze nabrała kosmicznego
przyspieszenia. Dzięki temu bunt dwulatka nastąpił kilka miesięcy przed
spodziewanym czasem, a biegłość w posługiwaniu się ojczyzną-polszczyzną
wyostrzyła bardziej niż kosa na babce. ( Kto nie wie co zaś znaczy „babka” w
tym kontekście, niech się nie zamartwia. Nie wszyscy wszystko wiedzieć muszą,
wystarczy tylko, że wiedzą to co im akurat potrzebne:)
I tak oto przed-przed- przedwczoraj podczas obiadu
usłyszeliśmy od naszej pociechy najmłodszej słowo dobrze znane na Śląsku. Choć
jak ktoś go nie zna, niech się nie zamartwia…itd. Bo jak nie zna, znaczy nie
jest Ślązakiem, a jak nie jest, to nawet lepiej, żeby nie wiedział co znaczy
słowo…
– Goroleeee – wycedziła Laucia.
– Gorole??? – popatrzyliśmy po sobie zszokowani – Do nas???
Gorole???( my niestety już wiemy co to znaczy:)
Ot, i się doczekaliśmy – myślimy z goryczą – następnym razem
to może jednak na Pomorze pojedźmy na wakacje…
– Goroleee – znowu zawodzi dziecię wskazując na dno talerza
wypełnionego zupą i robiąc zgrabny unik przed łyżką załadowaną ziemniaczkiem.
Takim samym wyzwiskiem obrzuca nas, siedząc wieczorem w
brodziku napełnionym wodą i wówczas, gdy wysiadamy z auta w skwarnym zakątku
naszej działki.
– To chyba znaczy: „gorące” – nieśmiało sugeruje mężulek łącząc fakty.
– Golo…- zaczęła wczoraj Laucia w brodziku i dodała: – CIE.
– Słyszałaś? – zakwilił radośnie mężulek – Golo-cie! To
znaczy gorące!
Uff!!! O dupno fiśla, jaka ulga!!! :):):)