wspomnienie pierwsze

Normal
0
21

false
false
false

MicrosoftInternetExplorer4

/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:”Times New Roman”;
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}



Wróciliśmy.

Ja Miś i Laucia. Reszta dzieci u dziadków.

Z jednym dzieckiem jest czas na rzeczy, które piętrzyły się
zawsze w stosy w dziale Fantasmagorie.

Na czytanie książki, na wykwintne kolacyjki, na długie
szeptane rozmowy, na byczenie się i na … wspominanie wakacyjnego wyjazdu.

 

Wspomnienie pierwsze,
być może ostatnie, choć nigdy nie ma pewności.

 

Katowice. Koncert z okazji urodzin Wojciecha Kilara.

 

Nusia i Doni zrywają stokrotki, szeleszczą drzewa. Poza tym
cisza jak makiem zasiał rozrzedza skondensowaną muzykę z fortepianu.

Krzesło skrzypiało?

Nie słyszałam.

 

– Kilar jest ciężko chory. – powiedział Korijen.

– Myślałam, że to on będzie grał – rozczarowałam się.

– Nie.

 

Młody chłopak przyciska klawisze. Dziewczyna przerzuca
kartki z nutami.

Że krzesło skrzypiało?

Nie pamiętam.

 

Równy rządek myśli układał mi się w pięciolinie:

 

Przyszedł. Zrobił coś
tak pięknego. Dobrego. Zostawia to. Odchodzi.

To takie proste.

 

Przychodzimy. Robimy
coś dobrego. Zostawiamy. Odchodzimy.

Może po to właśnie
przyszliśmy. Po nic więcej. Zostawić trochę dobra, piękna, mądrości.

 

Babcia niebieska
posadziła krzaczki niezapominajek, okiennice pomalowała na niebiesko, o
obejście dbała, dzieci urodziła…To wydaje się nic przy tym potoku
olśniewających brzmień Kilara.  Ale…każdy na swoją miarę, tyle ile może, umie.

 

Zasłuchani ludzie
stygną jak gipsowe posągi. Muzyka drąży w nich korytarze. Co odkryją?

Babcia zostawia
niezabudki i okiennice. Dla mnie.

 

Przyjdź. Zostaw tyle
dobra, ile umiesz. Ustrzeż się od pokusy zostawienia zła.

Bo- jak napisała w
prawie ostatnim wierszu Szymborska- ta sama drobna ludzka dłoń zdolna jest
napisać i „Mein Kampf” i „Kubusia Puchatka”.

 

Ty wybierz dobro. Potem
zostaw to i odejdź.

To takie proste.

 

 

Ostatni akord. Ukłon. Szeleszcząca fala oklasków. Koniec.


O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wszystko. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *