porządki



Temperatura sięgnęła już 20 stopni Celsjusza.
Oficjalnie więc ogłaszamy początek wiosny i… cygańskiego życia na działce.
Sad kochany, stary porządkujemy.
Nie chcemy go  uczesać z przedziałkiem. To nie w jego stylu i nie w naszym. Ma być uroczy, dziki, tajemniczy. Musi pozostać domem dla ptaków, które zasiedliły dziuple starych jabłoni. Niech będzie miejscem igraszek dla zajęcy, czasowym schronieniem dla przepiórek, rajem dla motyli. Niech rosną w nim młode panny brzózki i młodziankowie dębowi hardzi i sosenki – brzdące.
Ale trzeba o sad zadbać jak o sędziwego staruszka. Dzikie, kolczaste krzaki przyciąć, drzewa uschłe usunąć, przerzedzić, trawy nieco przyczesać, karpy wyrównać.
Cały dzień mężulek z najemnym pracownikiem na tym spędzili. A potrzeba jeszcze wiele dni, by wieloletnie zaniedbanie nadrobić.

– Tu jest jak w Dolinie Tęczy… – mówi Ala, gdy rozsiadamy się na grubym pledzie z zeszłorocznych traw.
Bo Ala jest właśnie po lekturze całej serii o życiu Ani z Zielonego Wzgórza  i aktualnie na etapie zadawania sobie dramatycznie egzystencjalnych pytań typu: jak żyć bez czytania o dalszych jej losach i dlaczego Lucy  M.M. napisała tak mało???
– Zobacz jak ludzkość ogromnie odczuwa brak dobrych książek, jakie to dla niej cierpienie i coś z tym zrób – doradzam w tej samej tonacji.

A sad szepcze, pachnie.
Kiedy patrzę jak Laurka pałaszuje pajdę chleba, potem zapija cacusiem, a potem kładzie się na trawie na brzuszku i obserwuje dziwaczny taniec taty z sekatorem myślę, że ma duże szanse by być dzieckiem chowanym na łonie natury.


Wszystko wydaje się być na dobrej drodze do wiosny i na dobrej drodze w ogóle.
Czasem tylko nocą zmartwienia przybłąkają się jak smutne bezpańskie psy, ale – myślę sobie – i one mają swoje miejsce na świecie, a Ty wiesz, co z nimi zrobić, by nas nie kąsały.
Może ten staruszek sad próbuje nauczyć mnie tego spokoju.
Nie bronienia się przed tym, co nieuchronne. Przed czasem, który upływa nieustannie, przed bólem, który czasem konar odłamie.
Radowania się z tego, co oczywiste. Zapachem trawy stygnącej w wiosennym słońcu, dzieckiem cieplutkim przy piersi.

Wszystko jest na dobrej drodze.

 Wiosenne porządki w sadzie i w głowie:)

 

O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wszystko. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *