I oto znów jest czwartek, jutro piątek i… dzieci przyjeżdżają do domu:)
Szykuję gary największe, najulubieńsze potrawy planuję, cieszę się na każdą sekundę nadchodzącego weekendu.
Bo…
gdy się dobrze poczaruje, tydzień w pracy trwa 5 dni, a weekend – sto lat. Godziny w pracy biegną jak rącze konie, a popołudnia leniwie rozciągają się jak koty na rozgrzanym parapecie.
Wystarczy tylko być z tymi, których kochasz i robić, to co uwielbiasz.
* * *
Kochani, zwolniło się jedno miejsce w jeden z naszych róż różańcowych. Jeśli któraś żona chciałaby modlić się za swojego męża, zapraszamy. Wystarczy napisać w komentarzu i się odezwę:)
Jeśli będą jeszcze jakieś wolne miejsca, dam znać.