zaopiekowana kruchość

 

Na początku tej historii zobaczyłam go chyba na wycieraczce. Naszej czerwonej wycieraczce w koty.

Leżał przy drzwiach jakby nieco zaskoczony co on tu robi. Potem przewędrował – nie wiedzieć jak – bardziej w głąb domu. Po dywaniku w paski, prawie do salonu. Spryciarz:)

Pewnego dnia znalazłam go na połodze w łazience. Usiłował wtopić się w tło płytek imitujących deski. Może bym go tam zostawiła, lecz akurat zmywałam podłogę, więc… odłożyłam go na łazienkową wagę. Na błyszczácej tafli wagi wyglądał jakby znalazł się na lodowisku. Poleżał tam trochę.

A któregoś wieczora, podczas mycia zębów, znalazłam go obok umywalki, opartego nonszalancko o moją złotą opaskę do włosów.

Mały uschnięty liść osiki:)

Wędruje sobie to tu, to tam. Nikt z nas go nie przepędza, nikt nie wyrzuca, nie zżyma na jego obecność.

Może dlatego, że do twarzy naszemu wiejskiemu domowi z liściem. I nikogo tu liść nie dziwi. Może tylko rozbawia, może skłania do myślenia i refleksji.

Może jest znakiem czegoś większego niż on sam, czegoś mniej kruchego i mniej ulotnego. A może wręcz przeciwnie – może przygnał go tu wiatr, by przypominał mi co dzień jak jestem słaba i że mimo wszystko Ktoś mnie nie wyrzuca ani nie przekreśla. Patrzy na mnie z uśmiechem, podnosi z podłogi, ogląda pod światło i wkłada do kieszeni.

*  *  *

Jakiś czas temu miałam sen. Byłam w nim bardzo malutka, a Bóg włożył mnie do kieszonki swojej błękitnej koszuli i niósł przez sztormy, walące się mosty, zapadające pod żywiołem drogi. Wszystko widziałam wychylona przez burtę niebieskiej kieszonki. Przechodził lekko nad tym wszystkim i niósł mnie.

I nic mi się nie stało. Nie uronił ani kropli z mojej kruchości.

Dokładnie to stało się w ostatnim roku mojego życia:)

Przypomnial mi się wiersz Karola Wojtyły:

„Więc w takiej ciszy ukryty ja-liść

oswobodzony od wiatru,

już się nie troskam o żaden z upadających dni

gdy wiem, że wszystkie upadną.”

 

A na koniec ten liść włożyłam do książki z wierszami. Tam będzie mu dobrze jak każdej dobrej metaforze:)

 

 

 

O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na zaopiekowana kruchość

  1. Alicja M.M. pisze:

    Jaki wiersz wybrałaś dla listka😊?

  2. ruttka pisze:

    sam sobie wybrał:)
    Wielki świat
    jest mniejszy niż myślisz,
    jest na miarę człowieka,
    jego małości.
    Szymik:)

  3. Alicja M.M. pisze:

    Mądry listek!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *