Indianie:)

 

Nie nadążałam już z podlewaniem kwiatów i ogródków. Upały niemiłosierne i ani kropli deszczu.

Wczoraj więc przypomniałam sobie stary indiański sposób na wywoływanie deszczu:) Otóż, zauważyliśmy już jakiś czas temu, że gdy tylko umyjemy okna dachowe ( a robimy to najwyżej dwa razy w roku), zawsze potem pada.

Naszykowałam więc wiadro z wodą do mycia ram, ściereczki i płyn do szyb. Mąż powyjmował liście z kołnierzy okiennych i zabrałyśmy się za pracę. W okrojonym żeńskim składzie, bo bez Alusi, która właśnie pojechała w Bieszczady.

Okien jest cztery, więc mycie ich, łącznie z uprzątnięciem pokoi, zajmuje ponad godzinę.

Gdy tylko to uczyniłyśmy, niebo nagle zaczęło ciemnieć, a po kwadransie pojawiły się pierwsze krople. Nieśmiało sobie kapały, przerywając raz po raz, więc, by je rozochocić, wywiesiłam jeszcze prowokacyjnie cały sznur świeżo upranych ręczników i ściereczek.

No i się zaczęło:)

Poszła taka zlewa, jakiej już od dawna potrzebowała cała okolica.

Dziś pomyłyśmy okna na parterze domu i efekt był identyczny. Już trzy razy padało. Kolejne pranie wisi na sznurze, a z daleka już słychać pohukiwania burzy👍

Wniosek jest jeden. Choć mamy już XXI wiek, wciąż stare indiańskie metody się sprawdzają:)

Polecam jeśli u was nadal sucho.

 

O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź do Indianie:)

  1. Ama pisze:

    Pięknie napisane 🙂
    Z indiańskim pozdrowieniem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *