Nusia wraca do domu po dwóch dniach nieobecności. Została zaproszona przez koleżankę na ognisko, ale pomyliła dni i pojechała dzień wcześniej, z czego obie skwapliwie skorzystały uznając, że spędzenie dwóch dni razem jest zdecydowanie lepsze niż dnia jednego.
Dodam, że obie od wtorku piszą matury.
Kasztany kwitną już na potęgę:)
Więc tata odbiera Nusię po tych dwóch dniach i wiezie do domu, a w aucie gawędzą sobie.
Córka opowiada w jak ciężkim stresie są jej koleżanki z klasy. Oczywiście z powodu egzaminu dojrzałości.
– Co chcesz – wtrąca rodziciel – To byłoby nienormalne, jakby się ktoś nie stresował wogóle.
– Dzięki – odpowiada nieco urażona Hania.
No i taka jest właśnie prawda o naszej średniej córce.
Typ wyjątkowo odporny na nerwy:)
Na naukę i (ewentualny) stres czas był wcześniej, teraz jest czas na przedmaturalny odpoczynek.
Życzę inspirujących tematów z polskiego. I nie „połamania piór”, lecz rozwinięcia skrzydeł – dla Hani i pozostałych maturzystów!
Był temat rzeka. Praktycznie wszystkie dzieła można pod niego podciągnąć. Wpływ relacji międzyludzkich na kształtowanie charakteru człowieka.
Gratuluję Córki Maturzystki Mamie i Tacie!
to już trzecia nasza:)
Mam taką na stanie. Wrażliwiec i chodząca empatia. Ale egzaminy, koncerty, solówki przed tłumem – „w czym problem?”.
Moc serdeczności.
dziwne połączenie, prawda?
Mój pisze od wtorku w następnym tygodniu i się stresuje + wcale się nie uczy. Ciekawe, jak to się skończy…
wszystko poszło super, na matmie straciła tylko 3 punkty, z angielskiego baaardzo zadowolona, polski – fajny temat był.
Zobaczymy. Dalej nie traci wigoru. Ja co prawda wiem to tylko z relacji, bo jestem już 5 dzień na wycieczce w górach:) Więc – jak widać – ja też się nie stresuję. Dla mnie to trzecia matura moich dzieci, więc zero nerwów;)
I tak trzymać! Po obu stronach, maturalnej i rodzicielskiej!