słoń

 

Wierzę w jeden

święty

powszechny

apostolski

Kościół.

Kocham Go. Bo jest Ciałem mojego Umiłowanego.

 

Ostatnio niektóre portale internetowe, stacje telewizyjne i radiowe odtrąbiły Jego wielki upadek. Oto – rechoczą radośnie dziennikarze powyższych – od kościoła odeszli wierni, z lekcji religii wypisali się już prawie wszyscy, najwięksi z wielkich ostentacyjnie podpisali akty apostazji, a wewnątrz świątyń pozostał tylko brud i smród grzechów, stęchlizna oraz garstka nieudaczników i głupich. Możemy zatańczyć na stypie Kościoła. – krzyczą.

Ile razy w historii słyszał to Kościół niewzruszony?

Trochę to przypomina stado hien, które podrygują w swoim dzikim tańcu wokół ciała słonia. Sądzą, że to padlina i dodaje im to odwagi, by kąsać i chichotać pod wyleniałymi czuprynami.

Ale słoń jest tylko chory, słabszy, śpi, lecz żyje. Gorączka powoli ustępuje, aksamitne powieki już drgają. I przyjdzie czas, a wstanie, znów oprze się na czterech potężnych filarach i wyda dźwięk przeszywający powietrze. A hieny, jak to mają w zwyczaju, podwiną ogony i czmychną gdzie ich miejsce.

 

bo… ” bramy piekielne go nie przemogą”.

 

* * *

 

W Biblii jest taka piękna historia o Gedeonie. Uwielbiam ją opowiadać, a słuchający zastygają wtedy z otwartymi ustami i jeszcze bardziej otwartymi umysłami i sercami.

Sam Gedeon jest już niesamowity. Słaby, mały, biedny, z najlichszego rodu, nic nie znaczący i nie mający o sobie najwyższego mniemania. Delikatnie rzecz ujmując:)

I pewnego dnia przychodzi do niego Anioł z pozdrowieniem: „Witaj, dzielny wojowniku! ” oraz zadaniem przekraczającym jego możliwości. ( Czy zauważyliście tu ukrytą Maryję?)

Otóż ma zostać wodzem i z garstką żołnierzy pokonać wielotysięczne wojsko wroga, który od lat gnębi naród izraelski.

Oczywiście Gedeon nie jest przekonany co do obu pomysłów. I tu następują targi z Bogiem. To tu właśnie pojawia się słynne „runo Gedeona”. ( Kto nie zna, niech przeczyta Księgę Sędziów rodział 6 )

Ostatecznie targi wygrywa Bóg i Gedeon staje na czele 300- osobowego oddziału.

Co nie zmienia faktu, że nasz bohater nie ma najmniejszego pojęcia w jaki sposób pokonać tak liczne wojsko Madianitów.

Tymczasem siły wroga rozłożyły się obozem w dolinie otoczonej przez kołnierz gór. Czuły się tam bezpieczne w swoim małym ciasnym światku. Ciemna dolina, groźna, pełna zła, uzbrojonego po zęby. I ich trzystu. Plus Gedeon.

Wtedy Bóg podpowiada, by każdy z nich wziął zapaloną pochodnię i ukrył ją w garncu. Do drugiej ręki – róg do grania.

I tak, w zupełnej ciszy, nocą otoczyli ciemną dolinę, stając na koronie wzgórz. Niewidzialni, niemi, jak duchy.

Stali tam, aż Gedeon dał znak. Wówczas rozbili garnce i jasność pochodni otoczyła obóz wroga. A w chwilę potem dźwięk trzystu rogów i krzyk: Za Boga i za Gedeona!!! Potężny jak ryk słonia, który właśnie powstał ze snu.

Stali tam i patrzyli jak wrogowie wyrwani ze snu, wybiegają w panice z namiotów i zdezorientowani gdzie jest wróg i skąd idzie, zaczęli sami zabijać się nawzajem.

Stali tam i patrzyli aż ciemność sama siebie pożarła.

Światło i dźwięk w środku nocy.

Wielkie zwycięstwo Boga.

 

Widzę to światło.

W ludziach, których spotykam w kolejce do konfesjonału. Ich oczy płoną iskrami łez, gdy wychodzą po długich spowiedziach.

Widzę w pokornym klękaniu tych, którzy przyjmują Ciało Chrystusa. Na przegubach wielu rąk widzę bransoletki zawierzenia Maryi. Widzę jak grzyby po deszczu powstają nowe wspólnoty, grupki modlitwy, róże różańcowe, widzę jak oblegane są rekolekcje zamknięte, im bardziej wymagające i trudne, tym trudniej się na nie zapisać. Widzę las róż na nabożeństwach do św. Rity, widzę nowe nakłady książek o Bogu sprzedających się w wielkich ilościach, groby świętych i błogosławionych otoczone wianuszkiem modlących się. Widzę porzucone kobiety, które wiernie modlą się za swoich mężów. Widzę nagle podniesionych z bagna, którzy stają się apostołami.

Słyszę ilu ludzi modli się nieustannie nowenną pompejańską, słyszę świadectwa tych, którzy myśleli, że Boga nie ma i dokładnie tak żyli – jakby Go nie było, a teraz kochają Go z całego serca. Słyszę ludzi pytających mnie o Niego, o sens życia, cierpienia, krzyża.

Słyszę ich prośby o modlitwę. Słyszę jak mój mąż wstaje o 6 rano, by odmówić różaniec za Bogdana. Nie znał go, tylko z moich opowieści o jego ciężkiej chorobie i umieraniu. Słyszę małe, lecz mądre pytania moich uczniów. Widzę zadumę w ich oczach, czasem taki ogień, że truchleję cała w przeczuciu, że właśnie Bóg przeszedł cicho między nami.

– Niech pani weźmie i da to Maryi – mała Nicola przynosi piękny różaniec zrobiony z błękitnych i białych różyczek. Nawet krzyżyk jest z nich spleciony. Majstersztyk. Godziny pracy.

– Zrobiłyśmy go z mamą. Niech pani da Jej tak, jak dała pani ten kamyk od Oliwiera – prosi słodko.

– Zawieszę Jej – mówię, biorąc delikatnie podarunek – będzie miała piękny naszyjnik.

bo… światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła.

 

Czy Kościół umarł?

Nie.

Czy kona?

Nie.

Ukryty głęboko w naszych sercach i oczach, żyje w nas jak w dzbanach Gedeona.

Pewnego dnia szare dzbany pękną, a światło wyleje się strumieniami na ciemną dolinę.

Pęknie kamień grobu.

Powstanie słoń.

Już niedługo.

 

Ogień rozsadza serce.

 

 

 

ilustracje ze strony: Bibliawobrazach.pl

 

O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 odpowiedzi na słoń

  1. Iwona pisze:

    Kosciół wciąż Żyje, a ci, którzy wieszczą Jego upadek, zapewne by tego pragnęli. Stąd rozdmuchują do niebotycznych rozmiarów, każdą sensację dziejąca się w obrębie wiary katolickiej. Nicola zrobiła z mamą piękny różaniec i ma dziecko ogromne szczęście, mając taką nauczycielkę👍👏🌹.Bóg do wielkich dzieł wybiera, własnie takich maluczkich w oczach świata. Nie pamiętam dokładnie modlitwy Bernadetty Sobirue, pełnej dziękczynienia i wdzięczności. Był w niej wers, gdzie dziękuje Bogu, że stworzył ja tak malutką, tak nieudolną, wręcz uważa się za najgłupsze stworzenie, bo jakby tak nie było, to nie doznała by, tak wielkiej łaski, jak objawienia Maryi. Podobnie jak przytoczony Gedeon, który, mimo, iż tak niedoskonały, okazał się wspaniałym narzędziem w rękach Boga🙂. Wiara, to prawdziwy skarb, ogromna łaska ❤️

    • ruttka pisze:

      jak się wspomina życiorysy świętych, to chyba w każdym znajdziemy właśnie to: czuli się bardzo mali, nieudolni, niektórzy mieli wielkie problemy z nauką, byli niepiśmienni i piszący z „bykami”, czasem niemożebnie brzydcy, chorzy, kalecy czy wyśmiewani, ale jedno ich łączyło- wybrał ich Bóg, a oni się na to zgodzili😇

  2. mama+trójeczki pisze:

    My też tu mamy wokół dowody na to, jak mrok się rozprzestrzenia: ile zdrad, rozstań, zaniedbania rodziny głównie dla pieniędzy i realizacji pragnień, pogoni za samorealizacją. Do czego to wszystko zmierza? Ale światło trwa i zwycięży. Bóg jest najsilniejszy, zło i mrok zawsze w końcu przegrają. On będzie rozliczał. Trzeba mozolnie budować dzień po dniu, choć próbować wzmacniać nasze wewnętrzne światło.
    I dodam jeszcze, że od jakiegoś czasu jeździmy na msze do ogromnego jeszcze przedwojennego kościoła. Ksiądz głosi poruszające piękne kazania dla dzieci. Zawsze gdy w niedzielę patrzę, ile ludzi jest w tym ogromnym przecież kościele, to uśmiecham się w duchu, bo przypomina mi się tekst z pewnej gazety, która grzmiała, jak to za kilka lat kościoły będą puste! (ten tekst czytałam kilkanaście lat temu)A tu laicka stolica – a kościół pełny!:) Co tydzień:)

  3. ruttka pisze:

    Cieszę się, że to piszesz i o naszej stolicy. Bo wydawało mi się, że to właśnie tam największy upadek ducha zwęszyli dziennikarze:) A światła i tam świecą🌟

    • mama+trójeczki pisze:

      To dodam jeszcze, że dziś akurat byłam w tym kościele, aby zamówić msze wieczorną w październiku. Pani przepraszająco powiedziała, że wieczorna w wybrany przeze mnie dzień (powszedni) ma już zarezerwowane dwie intencje i szkoda, że nie przyszłam we wrześniu 2022, bo wtedy byłaby szansa. Trochę mnie to wkurzyło, ale w sumie to przecież dobrze:)

  4. ruttka pisze:

    Oj tak mamo trójeczki. U nas jak inaugurują nową księgę intencji mszalnych i też jest to we wrześniu roku poprzedzającego, to kolejka osób, które chcą zamówić msze ciągnie się od zakrystii przez plac kościelny aż za bramę kościoła.
    Intencji jest tyle, że czasem w zwykły dzień trzech księży stoi w koncelebrze, a czwarta jest odprawiana poza parafią.
    I zmieniły się też intencje. To już nie są msze tylko za zmarłych. Są w rocznicę urodzin, ślubu, z prośbą o zdrowie, zdaną maturę, na tzw.18-tkę… Widać, że ludzie chcą zaprosić Boga do swojego życia, a nie pamiętac o Nim tylko przy śmierci.

    • mama+trójeczki pisze:

      My też właśnie z okazji urodzin chcieliśmy zamówić, z okazji egzaminów też zamawialiśmy intencję, a nawet z okazji dnia babci:) Dziś udało się w innym naszym ulubionym kościele, ale dzień później. Ale to przecież bez znaczenia:)

  5. ruttka pisze:

    tak, dla Boga czas nie istnieje🌸

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *