Alusia wróciła ze stolicy naszego zacnego kraju. Wybrały się tam z Julcią szukać sukni ślubnej.
Tak, tak, trzeba już zacząć pierwsze przygotowania do ślubu i wesela.
Sala weselna zarezerwowana, termin ustalony w kościele, jest też godzina, obrączki kupione, teraz czas obejrzeć zasoby ślubnych salonów.
I oto siedzimy na kanapie w naszym salonie, Ala pośrodku pokazuje zdjęcia Julii w kolejnych kreacjach. Oglądamy z bliska i daleka, ogólnie i w szczegółach, ochamy, achamy i śmiejemy się.
– Nie ! – wykrzykuję – ta nie wygląda na ślubną.
– Raczej taka sylwestrowa – komentuje Nusia białą suknię całą w cekinach.
– No, ale takie niektórzy zakładają na poprawiny – tłumaczy ze znawstwem przyszła druhna.
Tu Lalcia siedząca wysoko, na oparciu kanapy robi wielkie oczyska.
– A to są poprawiny?!!! – pyta zdumiona – Robi się drugi raz jak się ślub nie uda? – upewnia się w swych domysłach.
A my padamy ze śmiechu.
– Tak, trzeba poprawić – odpowiadam przez łzy – Jak ksiądz niedokładnie zwiąże ręce stułą:)
Poprawiny to poprawiny.
Tymczasem suknia wciąż nie wybrana. Teraz będą poszukiwania w innym wielkim mieście, znanym z tego, że studiowaliśmy tam my, a teraz studiują tam nasze dzieci;)
O kurcze, to u Was juz etap wybierania sukien ślubnych? Ale fajnie:)
suknie dla druhny też już oglądamy;)
Tak, tak, ten etap. Dorosłe dzieci prawie kończące studia.
Witam serdecznie
Cóż za wspaniały blog. Ogrom wspaniałych treści, tak bliskich memu sercu. Dodatkowo
mam ten sam rok urodzenia co Pani, tylko ja ,grudniowa dziewczyna jestem.
Pozdrawiam
Iwonko, cieszę się, że tu trafiłaś i że Ci się podoba „pod moim dachem” 😁
Jak to powtarzamy z mężem – 74 to najlepszy rocznik;)