Wakacje szczęśliwie się rozpoczęły, warto więc poszukać tematów typowo wypoczynkowych, więc…
Zupę pomidorową każdy zna, ale też każdy lubi inaczej:)
Gdy dzieci były małe, zawsze gotowałam ją z ryżem, bo makaron dla malucha jest bardzo nieporęczny. I tak się przyzwyczailiśmy i długie lata pomidorowa była zawsze z ryżem. Polecam.
Od jakiegoś czasu zapragnęłam wrócić do klasyki z moich dziecięcych wspomnień, czyli zupa pomidorowa z makaronem typu nitki.
– Eeee, mama – zgłasza reklamacje syn – Ugotuj ze świderkami, bo nitki się za bardzo rozgotowują.
– Nie – krzyczy Laurka – właśnie z nitkami najlepsza.
– I tego ziela mniej – gdzieś tam podnosi się z rodzinnego tłumku nieśmiała sugestia.
Ziele to dla „niewtajemniczonych” wszystko co zielone, czyli listki pietruszki, lubczyku i nie daj Bóg!!! koperku:)
– Co warta pomidorowa bez zieleniny – oponuję.
– A ja i tak nie będę jadł – jak zawsze wierny swoim zasadom odzywa się mężulek. Z zup uznaje tylko rosół, barszcz biały i flaki;)
Koncert życzeń zupy pomidorowej:)
Oooo… a ja tam lubię wszelkie pływające ziela. I farfocle w herbacie, a zwłaszcza koper 🙂
przyjedziesz, to ugotujemy z mnóstwem ziela:)
U nas tylko Krzysiek jest w stanie przełknąć ziele. Nawet ja odławiam 😉
My z Lalcią jemy natkę pietruszki jak króliki;)
Ja kiedyś przemycałam w pomidorowej kaszę jaglaną zamiast ryżu. Jedli chętnie, póki się nie zorientowali 😉
nasi od razu by się poznali:) ale kiedyś gotowałam jaglaną na mleku, tak na gęsto. Bardzo to lubiliśmy.
Ha ha ha. Ja też jaglaną przemycam. Jescze mi to uchodzi na sucho 😉
bo pewnie „na sucho” dodajesz;)