– Wiesz – mówię do Xsawerego przez telefon – byliśmy w Radecznicy u św. Antoniego. Prosiliśmy o cud. Parę lat temu Antoni uzdrowił mi tam rękę, to teraz niech mi męża ocali. – opowiadam – A braciszek zakonny tak się przejął naszą sprawą, że wpisał nas na dwie nowenny do św. Antoniego i na mszę.
– A ja jadę do św. Rity – odpowiada Xsawery.
– Co? Kiedy do niej jedziesz? Do Włoch?
– Nie, nie jadę do Włoch – śmieje się przyjaciel ksiądz – Jadę nowenną do niej. Za Michała:)
Z takim wsparciem musi być dobrze:) Wysłałam maila:)