Chodzę po wielkim sklepie w poszukiwaniu czegoś co mnie pocieszy. Zaglądam na półki, w witryny, kosze, lodówki.
Nic.
W menażerii świata, na jego wielkim targowisku nie ma ani jednej rzeczy, która mogłaby zapełnić puste miejsce po umierającym przyjacielu lub chociaż zakleić ranę serca, które broczy.
Wychodzę z pustymi rękami.
Noc szarpie połami mojego płaszcza.
Okłamujesz nas świecie, że masz antidotum na wszystko. Twoje barwne reklamy to tylko kreskówki bez znaczenia.
Nie potrafisz uśmierzyć żadnego bólu, ani uleczyć żadnej rany.
Prosta dębowa ławka kościoła wie od ciebie więcej. Wyklęczana kolanami tysięcy jak ja śmiertelników.
++ pamiętam
<3
Pamiętam o Ewie, westchnę choćby i za Ciebie +
dziękuję za Waszą dobroć ?