portal między światami

To się zaczęło jeszcze tam, w starym domu, zanim się przenieśliśmy tutaj.
Przeczytałam kiedyś książkę wywiad- rzekę z ojcem Badenim. Na pytanie gdzie najlepiej mu spotyka się z Bogiem, odpowiedział figlarnie i szczerze, że najwięcej rozmów na wysokim szczeblu przeprowadza pod prysznicem 🙂
Ktoś go nawet nazwał „mistykiem spod prysznica”.
To jego wyznanie przemówiło do mnie WIELKIMI literami, bo jako matka wtedy jeszcze czwórki małych dzieci, zmagałam się z deficytami czasu na modlitwę i deficyty te łatałam właśnie w ww. sposób. Na sedesie i pod prysznicem 🙂
I tak zaczęła się nasza wieloletnia już przyjaźń z ojcem Joachimem. Nie zliczę ile rozmów odbyliśmy pod prysznicem. Czasem dopuszczając do nich również Najwyższego:)

Przeprowadzając się więc do nowego domu wraz z ręcznikami, imbrykami, garnkami i serwetkami spakowałam również nasz rytuał pogawędek spod prysznica.
Był tylko jeden drobny problem. Z braku środków nie stać nas było tymczasem na kupienie i zamontowanie prysznica w dolnej łazience, a ten w górnej był tak oblegany wieczorami, że koniecznością było tzw. mycie ekspresowe czyli jak mawia mój mężulek – „vidi aqua”.
Czas na rozmowy w trakcie kąpieli skrócił się drastycznie.
– Może jednak kupmy tę kabinę – prosiłam mężulka raz i drugi.
Ale odpowiedź zawsze była ta sama: teraz nie mamy na to pieniędzy.
Postanowiłam więc sprawę załatwić inaczej.
W tym czasie poznałam innego „zaświatowca” – ojca Wenantego Katarzyńca, o którym wszyscy zgodnie twierdzili, że pomaga ekspresowo, a szczególnie rodzinom wielodzietnym, a zwłaszcza w kwestiach materialnych.
Więc szepnęłam mu słówko na temat nieodzowności prysznica, również dla rozwoju życia duchowego:)
Niedługo po tym robiliśmy zakupy i musieliśmy wstąpić po drodze do sklepu hydraulicznego, aby mój mąż wybrał zlew dla swojej klientki. Ja błąkałam się bez celu między płytkami, armaturą, umywalkami itp. Gdy nagle mój wzrok przykuła kartka w kratkę. Wielkimi literami było tam napisane: kabina 300zł.
Co?
Obejrzałam dokładnie całe urządzenie, próbując wysądować który z jego elementów kosztuje 300 złotych.
Podeszłam więc do stanowiska sprzedawcy, gdzie mój mąż załatwiał formalności zlewowe i zapytałam:
– Tam, gdzie jest kartka z napisem 300 zł to cena pewnie dotyczy tylko brodzika?
– Nie – uśmiechnął się sprzedawca – Cena dotyczy całego kompletu.
– Więc pewnie jest uszkodzony? – drążyłam jak typowy niedowiarek.
– Nie – znów odparł sprzedawca – Jest w stanie bardzo dobrym i nawet porządna firma, tylko klient zamówił, zawiózł kabinę do domu i okazało się, że mu ona nie pasuje wymiarami, więc sprzedajemy ją za 300zl.
Gdy mój mąż obejrzał kabinę, nie wierzył własnym oczom. A potem od razu ją kupił.
Tak działa Wenanty.

Miał jednak w tym także swój interes, bo dokoptował do naszej paczki prysznicowej. I teraz bierzemy kąpiel we troje. Joachim , Wenanty i ja.
To się nazywa Komunia Kościoła:)

I wciąż zdarzają się cuda.
Przedwczoraj szepnęłam słówko Joachimowi o mojej córce studentce, która załamała się tym, że mimo, iż uczy się non stop, wyniki ma trójkowe.
– Ty miałeś kontakt ze studentami. Wiesz co robić. Pomóż jej. – poprosiłam szmer słów wplatając w szmer spływającej wody.
Nie minęły 24 godziny, a sytuacja zmieniła się diametralnie i moje dziecię znów nabrało wiatru w skrzydła i błękitem nadziei zalało się jej serce.

– Nadal myślisz, że to nie twoja droga życiowa? – pytam śmiejąc się przez viber.
– Jeszcze przemyślę tę kwestię – od-uśmiechuje się ona.

Ma podejście staruszek do studentów, nie ma co:)

Więc kiedy ktoś mnie pyta o świętych obcowanie, zamiast znicza przypomina mi się kabina prysznicowa:)

O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 odpowiedzi na portal między światami

  1. Rivulet pisze:

    Hahaha ja się nieraz łapię na odmawianiu różańca pod prysznicem i na kibelku… I też wtedy myślę o Joachimie 🙂 Miałam szczęście go poznać osobiście i choć to w zasadzie był krótki spacerek i rozmowa o Tolkienie przy kolacji, to jestem wdzięczna za tamto popołudnie… Kawałek nieba – wtedy, gdy tak bardzo go potrzebowałam, zakompleksionym i niepewnym dziewczęciem będąc.
    Do niego, do wujka Karola i do Józia Tischnera się zawsze zwracam w kryzysach i nigdy nie odmówili. No ale dzięki nim jestem w Kościele z powrotem, więc teraz niech się martwią i pomagają, a co…

    • ruttka pisze:

      O Rivulet to my prawie rodzina jesteśmy skoro tych samych ojców mamy ? Bo i u nas Jan Paweł II to stały domownik i nasz opiekun.
      Jak to dobrze, że możemy ich wszystkich spotkać nie tylko za życia ziemskiego, ale w całej rozległej przestrzeni życia. Świętych obcowanie to jedna z najpiękniejszych tajemnic naszej wiary.

  2. Grażyna pisze:

    Świętych obcowanie dzisiaj- Mamusia zamówiła transport i pomoc w „dopieszczaniu” porządku na cmentarzu. Zimno, pada deszcz. Do ” obskoczenia” cztery groby. Tato – postaraj się nam załatwić pogodę. tylko tyle powiedziałam. Gdy zaparkowałam samochód świeciło już słońce, przy grobie Taty już rozpięłam kurtkę. Załatwiłyśmy całość w 1,5 godziny. Gdy ruszyłyśmy w drogę powrotną znów kropiło… Posłałam buziaka do Góry.

  3. ruttka pisze:

    Grażynko, cudowna jest ta ich opieka. i taka konkretna, wcale nie oderwana od ziemi. Kiedy potrzebujemy deszczu to deszcz, kiedy słońca- słońce. Życzę Ci miłego i intensywnego odkrywania ich obecności w kolejnych dniach.

  4. kawusiowa pisze:

    Byłam dzisiaj z lampką u rodziny bł. ks. Frelichowskiego – rodziców, siostry i szwagra. Odkąd znalazłam ich grób w Toruniu, zawsze tam chodzę (dla chętnych podpowiadam: cmentarz św. Jerzego, trzeba iść główną aleją i minąć grób ks. Berenta przy krzyżu, a potem, kilka kroków dalej po prawej stronie jest figura Pana Jezusa, wskazująca ręką w boczną alejkę. Tam właśnie trzeba skręcić i zaraz go widać ;)).
    A jeśli chodzi o historie z moim drogim Frelichowskim – chyba nie pisałam, jak mnie pogonił na mszę. A było to tak: mieszkałam na północnym krańcu miasta, więc chodziłam w niedzielę do najbliższych kościołów, a na pewno nie do św. Jakuba, który jest przepiękny, gotycki, ale przejmująco zimny. A tu pewnej zimowej niedzieli budzę się z mocnym przeświadczeniem, żeby iść do Jakuba i to na konkretną godzinę. Wydaje mi się to bezsensowne, ale chcenie nie mija. Jadę więc autobusem, drałuję w ten ziąb przez starówkę, wchodzę do lodowatego kościoła… a za niedługo słyszę intencję: „za śp. Marcjannę i Jerzego Jaczkowskich…”. No ja rozumiem, że siostra i szwagier, to się pomodlić potrzeba, ale żeby aż tak człowieka przegnać? ;)))

  5. ruttka pisze:

    świetny ten Twój Frelichowski ? oni są nadzwyczaj konkretni. Jak czegoś chcą to komunikują bardzo wyraźnie. A jak się ich prosi, bardzo konkretnie odpowiadają. Mówiłam ci na pewno jak Jan Paweł I I nam się o 21:37 przypomina. Czasem codziennie. Tylko po to by nas zapewnić- jestem i dbam o was.
    I wydaje mi się, że to oni nas bardziej wybierają jako swoje dzieci niż my ich ?

  6. ama pisze:

    ’pytam śmiejąc się przez viber’ – jd jestem jakas niedzisiejsza, bo nie wiem co to viber…

    Rutt, jak dobrze ze Twoje Dziecko na z Tobą takie bliskie relacje”

  7. ruttka pisze:

    ?Amo. Viber to taki komunikator dzięki któremu możesz być stale w kontakcie z bliskimi osobami. pisac. rozmawiać. a nawet widzieć tę osobę. Przydatne jeśli masz daleko przyjaciół, a ja mam. I to oni mnie nauczyli tego vibera ?
    A teraz mogę też pocieszać moją córkę ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *