ostatnie pół rolki…

 

Mój mąż śmiał się kiedyś ze mnie. Często śmieje się ze mną i ze mnie,  bo jestem śmiesznym człowiekiem; ale wówczas powód był taki, że…

… gdyby dać mi dowolny, nawet najbardziej banalny przedmiot, ja napisałabym o nim inspirującą słowną etiudkę.

– To chyba prawda – pomyślałam wczoraj w łazience. Mój wzrok akurat padł na dywanik z długim włosiem, miękko tulący się do bosych stóp i sama zaśmiałam się w duchu:)

Taka jestem. Trudno powiedzieć dlaczego i po co. Ale taka jestem.

 Nie martwcie się jednak, nie napiszę o łazienkowym dywaniku, choć korci mnie strasznie.

Dziś napiszę o tapecie w rumianki:)

Zobaczyłam ją, gdy jakieś dwa lata temu odwiedziłam moją przyjaciółkę Anett, w głębi prastarej puszczy, w półmroku przedpokoju mieszkania jej zmarłej mamy.

Tapeta była w niezbyt dobrym stanie i w niezbyt dobrym świetle, sączącym się tylko z okien przyległej kuchni. Lecz zachwyciła mnie od pierwszego wejrzenia.

Na ciemnozielonym przygaszonym nieco tle delikatnie jakby piórkiem wyrysowane drobne rumianki. Ich łodyżki i nóżki w spłowiałym odcieniu mięty. Do tego jakby od niechcenia rzucone cytrynowe krople pośrodku koszyczków kwiatu.

Przeraźliwie piękne. Szokująco subtelne. Jakby fragment starego zielnika wpisany w ściany.

-Ach, gdyby taką mieć.- zachwycałam się głaszcząc papierową płaszczyznę – Dziś już takich nie produkują.

– My będziemy ją zrywać- zadeklarowała Anett – Może uda się trochę uratować dla ciebie.

Lecz szczęście sprzyjało jeszcze bardziej niż je o to podejrzewaliśmy. I oto gdy moja przyjaciółka wraz z mężem porządkowali mieszkanie, znaleźli  nietknięte pół rolki tapety rumiankowej.

Dziś jestem jej właścicielem.

Długo leżała w sypialni, sycąc moje oczy i serce. Co jakiś czas rozwijałam sobie kawałek i wpatrywałam się w delikatny wzór . Wcale nie trzeba czytać wierszy, by nasycić się poezją. Tyle szczegółów naszych zwykłych dni  nią jest . Po prostu.

Tapeta jest jak średniowieczny zwój. Stareńka i kruchutka. Rwie się przy każdym nieostrożnym, zbyt gwałtownym ruchu. Nie można jej już przykleić do ściany, ani ozdobić nią szuflady jak planowałam.

Ale jest ostatnia ze swego gatunku. I tak już jej mało.

Ośmieliłam się odciąć kilka kawałków i włożyć jak obraz w złote i białe ramki. Tylko tak można ją zachować i ochronić.

Co z tego, że jest stara?  Nie przestała nigdy być piękna.

Co z tego, że krucha i niefunkcjonalna?  Wciąż godna zachwytu i szacunku.

 

Patrz na swoje pierwsze zmarszczki na  twarzy Rut. Na powoli więdnącą cerę. Na siwiejące włosy.

Na blaknące oczy.

Przekwitające rumianki.

Przekwitające rumianki Rut.

 

Co z tego?

Jesteś jedyna. A to już twój ostatni kawałek.

Znalezione obrazy dla zapytania tapeta w rumianki

 

Ps. To oczywiście nie jest ta tapeta ze zdjęcia. Bardzo Was przepraszam, ale nie mam programu do obróbki zdjęć, więc moich umieścić nie mogę.

 

 

 

O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wszystko. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *