czekanie

 

Patrzę przez balkonowe drzwi na świat.

Siedzę na antresoli pełnej doniczek i donic zniesionych tu wczoraj pelargonii. Przeniosłam je tu bo to czas najwyższy  rozpoczynać zmartwychwstawanie.

Na razie wygląda to mikrusieńko. Wiotkie blade pojedyncze badylki wyciągają się ku światłu okna.

A i światło blade. Zima jeszcze za oknem. Śnieg tu i tam zalega. Lodowy pancerz okuwa ziemię. Mroźny wiatr pohukuje wśród igieł sosnowych.

To taki czas, gdy czekasz, że coś się wydarzy. Tęsknisz i śnisz na jawie o słońcu.

A wszędzie jak okiem sięgnąć – POZORNY BRAK ZMIAN.

Jak było, tak jest i wydaje się nie mieć końca.

Aż wszystko łka w sercu z tęsknoty by „w końcu”, by „nareszcie”.

A tu tylko zimny podmuch uderzy o szybę struchlałym brązowym liściem dębu.

Głaszczę stareńkiego gipsowego anioła po policzku. Jego twarz ma złotawą poświatę. Kiedyś trafił na śmietnik. Tam znalazł go jeden z moich uczniów i przyniósł do mnie.

– Pewnie myślałeś wtedy, że jesteś stracony? – pytam go w myśli.

Głęboki pokój maluje się na złotych powiekach. Żadne pióro w skrzydle nie drży, włosy ułożone w pukle są jak zastygłe fale oceanu.

Nie. Anioły wiedzą lepiej niż my ludzie, że … nigdy nie jest za późno, nic nie jest stracone, a pozorny brak zmian jest tylko pozorny.

Kiedy to piszę, nagle brudnoszare niebo nabiera lazurowego rumieńca, a słońce rzuca bursztynowy snop światła na balkon, szybę, włosy anioła i chude badylki pelargonii.

„Uwierz w zmiany Rut, choć tyle z nich przegapiasz używając  tylko oczu i uszu. Kry topnieją już na rzekach i morzach. Krzyk żurawi zmiesza się z błękitem nieba. Uwierz choć jeszcze nie widzisz. Uwierz, choć usłyszysz później.”

 Znalezione obrazy dla zapytania klucz żurawi w locie

 

Ps.

Pamiętacie. Kiedyś opowiadałam Wam o mojej przyjaciółce Ewie. Prosiłam o modlitwę, gdy dwa lata temu zachorowała na raka. Przez ostatnie dwa lata wydarzyło się dużo dobrego, nastąpiło wiele zmian i tych widocznych i mniej widocznych dla oczu. Ewa wciąż walczy. Podziwiam jak odważnie i uczę się od niej . Od niedawna też pisze bloga. Zajrzyjcie, poprzechadzajcie się wśród kolorów jej życia:

 Ewa kontra rak

 

 

 

 

 

 

 

 

O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wszystko. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *