siłownia

 

Wieczór.

Przechodzę przez pokój syna do innego pokoju. Po drodze mijam go klęczącego na środku pokoju i z wysiłkiem podnoszącego w dłoniach ciężarki.

Ćwiczy regularnie, by być silnym.

Wchodzę do ostatniego pokoju. Zamykam za sobą drzwi. Klękam. Zapalam świecę, biorę swój czerwony różaniec.

Modlę się codziennie, by być silną.

Za oknem ciemność. Za oknem zimno. Za oknem wiatr. Świat nie dla słabych.

 My oboje klęczący w siłowni na świata zapleczu.

 

Ktoś kiedyś powiedział, że wiara jest jak mięsień. Jeśli się jej nie używa, zanika jak nie używany mięsień. Lecz jeśli ją ćwiczyć, daje niezwykłą siłę.

Bicepsy mojego syna są już imponujące, a moja wiara … cóż… Mniejsza niż ziarnko gorczycy. Lecz ćwiczę niestrudzenie:)

 

 

 

O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wszystko. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *