Nauczyłam się czegoś nowego.
Gdy jadę autem do pracy, po drodze mijam kilka takich ulic, gdzie stoją alkoholicy. Czasem ledwie stoją, czasem idą z rękami w kieszeniach, brudni i nieogoleni. Są tam też niekiedy kobiety o gestach przesadnych, zniszczonych twarzach, schrypniętych, złamanych głosach.
Kiedyś wolałam ich nie widzieć, a gdy jednak widziałam, nie myślałam dobrze. Alkoholizm zniszczył kawałek mojej dalszej rodziny, więc reaguję nań alergicznie.
Ale nauczyłam się czegoś nowego.
Teraz, gdy widzę kogoś takiego, szepczę : Aniele Stróżu tego człowieka, strzeż go, osłaniaj, prowadź.
To zmienia moje oczy, moje myśli. Nie ma w nich już pogardy, wyższości, złości, pochopnych ocen, ale troska.
Czasem mam wrażenie jakbym widziała anioła idącego smutno, ze zwieszonymi skrzydłami za takim człowiekiem. Gdy go pozdrawiam w ten sposób, jego skrzydła się prężą, a twarz zaczyna lśnić radością. To oczywiście tylko moja wyobraźnia.
Aniołowie z rogów ulic nie bądźcie smutni …
Jeszcze nie jest za późno. Nigdy nie jest za późno.