Chłodny dzień. Wilgoć przenika przez mury i szpary okien do środka, mieszkanie szybko się wyziębia.
Biegam więc cały dzień po wielu schodach, by dokładać do pieca. Wciąż sprawdzam grzejniki czy ciepłe, czy nie wygasło.
To ważne, bo jeśli przeoczę moment, by podłożyć węgla, piec ostygnie i całą pracę będę musiała zacząć od nowa. A to mozolna praca. O wiele prościej ogień podtrzymywać, czuwać nad nim.
Systematyczność, czujność, wierność i wysiłek.
Czy nie dokładnie tak jest z moją duszą?
Modlitwa, spowiedź, Eucharystia, sycenie się Słowem, czasem zwykłe milczenie przed Bogiem…
Nie od czasu do czasu. Stale.
Życie to taki chłodny lutowy dzień. Łatwo wygasnąć jeśli się nie czuwa. Czuwam więc.