Jak co środa jesteśmy na zajęciach w bibliotece. Gromadka malców otacza ciasnym wianuszkiem panią. Tym razem mowa o częściach ciała i ubraniach. Pani wyjmuje z tajemniczego pudełka rajstopki.
– Na co to się zakłada? – pyta.
– Na nóżki!!! – krzyczą dzieci.
– A na co zakłada się to? – pyta pani, prezentując spodenki.
– Na pupę!!!
– A to co jest?
– Rękawiczki!!!
– A na co się zakłada rękawiczki?
– NA ZIMĘ!!! – odpowiada zgodny i schrypnięty już nieco chórek.
Co racja, to racja:)
Na szczęście wiosna tuż tuż i niedługo jak Miś i Margolcia „rękawiczki i czapki pochowamy do szafki…”
Następne zajęcia w bibliotece już na ten temat. Po krótkiej pogawędce na temat wiosennych kwiatków i innych jej zwiastunów, pani wpada na wspaniały pomysł.
– A może byśmy trochę wiosny wpuścili do naszej biblioteki . – proponuje.
– Taaaak!!! – krzyczy jak zawsze entuzjastyczne stadko.
– A jak ją wpuścimy? Macie jakiś pomysł? – niby się zastanawia pani.
– PRZEZ DRZWI !!! – bez zastanowienia wypala jedno dziecię.
Oj, chyba pani chodziło o coś innego, bo śmieje się i sięga po nasionka rzeżuchy:)
Grzeczne stadko przyłącza się skwapliwie do siewu i… zapamiętuje, że wiosnę można wpuścić, nie otwierając drzwi.
Zanim jednak zrozumieją, że wiosnę, szczęście, przyjaźń, miłość… zapraszamy do życia otwierając siebie, minie jeszcze sporo czasu. Może bardzo wiele.
A to nie koniec. Zrozumienie to początek drogi. Potem jeszcze trzeba nauczyć się żyć z otwartym sercem, choć to wielkie ryzyko. Chłonąć, cieszyć się, być wdzięcznym.
Nie zawsze o tym pamiętam, ale wiosna to taki czas, gdy niemal każdy mój oddech brzmi jak : „Dziękuję”.