Rentgen przyjaciela

 

Wracam z pracy.

Funkcjonuję normalnie. Jem, rozmawiam, ustalamy co kupić, szukamy w necie jaki tort zrobić na moje urodziny. Mąż jedzie na chwilę do swojej pracy. Rozpalam w piecach.

Wszystko jest OK, choć piece trochę dymią. Piję melisę z pomarańczą, śmieję się, oglądamy Teleekspres, bawię się z Laurką w sklep.

Nic złego się nie dzieje. Myję córkę pod prysznicem, zaganiam resztę dzieciaków, z synem rozgrywam partyjkę scraabli, opowiadam mężowi co tam w pracy, czytam chwilę, jem kanapkę z twarożkiem.

Naprawdę nic takiego.

– Dlaczego jesteś smutna? – pyta nagle mąż zaglądając mi w oczy.

– Nie, nie jestem. – zaprzeczam – Tylko się zamyśliłam.

– Cały czas się zamyślasz. Czymś się martwisz, prawda?

– Nie. Nic się nie dzieje. – staram się uśmiechnąć przekonująco.

– Widzę. – mówi on.

I wtedy się poddaję.

Nagle ze zdumieniem dostrzegam, że nie uda mi się oszukać kogoś, kto tak mnie zna. Wszystkie maski, pozy i gry przenika na wylot. Łatwiej oszukam samą siebie niż jego.

– Tak, jest mi smutno i się martwię. – mówię cicho – Później ci powiem. – dodaję oglądając się na dzieci.

 

Życie bywa trudne i skomplikowane, ale udając, że tak nie jest, jeszcze bardziej je komplikujemy. Dlatego potrzebujemy przyjaciela o bystrym wzroku i odwadze, by zadawać pytania i burzyć pozory. I tak się dobrze składa, że moim przyjacielem jest mój mąż.

 

„Znasz mnie i przenikasz… nie tajna ci moja istota” – chciałoby się wyszeptać za biblijnym mędrcem.

 

O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wszystko. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *