Zanim otworzę oczy, słyszę plusk wody w rynnach.
– Ach, to już wiem dlaczego wczoraj ramię nie dało mi zasnąć. – myślę.
Wygrzebuję się spod kołdry i napotykam futerko Laurkowej różowej owieczki -torebki. Tej samej, z którą wczorajszego wieczoru szalałam po scenie jako zadziorny pastuch Maciej w jasełkowym przedstawieniu.
– Rut, byłaś rewelacyjna. Zakładajcie kabaret. Tak się uśmieliśmy. – słyszałam pomiędzy świątecznymi życzeniami.
Opłatek strzelał w dłoniach i osiadał na podłodze jak śnieg.
– Nie wiedziałam, że jesteś taką świetną aktorką.
Śmieję się ugrzana w swoim długim kożuchu i wycieram swój wymalowany zarost w twarze kolegów i koleżanek z pracy.
– Dobrze, że ja to wiem. – myślę ubawiona.- Od dziecka jestem komikiem.
Nie można nie być aktorem, gdy ma się tak liczne rodzeństwo – publikę, w genach – rubaszność swojej babci, a jako motywację do występów – konieczność rozładowania konfliktowych sytuacji między rodzicami.
Deszcz zamienia szybę okna w błyszczącą taflę wody.
– Jeszcze raz się przekonuję – mówię mężowi przy zaspanym jeszcze kuchennym stole – że kiedy Bóg coś nam odcina, to tylko po to, by bujniej urosło coś innego.
– To jak z drzewem. – znajduje porównanie Miś.
– Właśnie – podchwytuję jego myśl – Pamiętasz tę choinkę o dwóch czubach? Musieliśmy odciąć jeden, by zaczęła normalnie rosnąć. Kłótnie moich rodziców to był dla mnie pewien brak, ale dzięki temu rozwinęło się we mnie wiele dobrych cech i talentów.
Musiałam przeżyć 40 lat, by zrozumieć, że brak, niezawiniony brak, to najczęściej puste miejsce na coś innego, nowego. Taki jest jego sens.
Dlaczego odkrywałam to tak długo?
Bo widzi się to dopiero po fakcie. Gdy brak już zarośnie, zasklepi się i nie boli. Gdy widzisz co w miejscu odcięcia wyrosło i zbierasz owoce.
Pewnie wszystkie moje braki kiedyś zafalują bujnym łanem jak pola na wiosnę. Trzeba tylko poczekać, często sycząc z bólu.
Był pastuszek bosy, na fujarce grał:)
Teodor Axentowicz, Pastuszek z owcami
Może z braku butów też coś urośnie:) Może z braku zdrowia, może z braku pieniędzy, braku męża czy urody… Brak to wolne miejsce na coś.
Deszcz skrzy się za oknem. Może z braku śniegu… 🙂