– Przyszła do mnie – opowiada moja mama półszeptem, opierając się o stół i oglądając na śmigającą wokół Laurkę – I tak poważnie ze mną rozmawia. Takie małe dziecko, a mówi jak dorosły i w końcu mówi do mnie: „Wiesz babciu, ja kiedyś pójdę do nieba”.
Tak po prostu.
Jak się mówi: „Pójdę do sklepu” albo „pójdę do kina”. Bez strachu, egzaltacji…
*** *** ***
Przysiadłszy na piętkach wycina obrazki ze starych podręczników Nusi.
– Może już starczy tego wycinania? – proponuję spod sterty papierków, bo akurat leżę obok zapracowanej córki.
– Nie mamo, musę wam splawic psyjemność. Chcę wam splawic wielką psyjemność.- tłumaczy – Tlochę mnie bolą nogi od wycinania, ale musę.
Altruistka:)
Żyjemy pośród świętych „nauczycieli”. Czasami im się ulewa. Czasami wpadają w histerię. Czasami przytulają się do nas, całują nas i kochają. Zarówno wtedy, kiedy jest dobrze, jak i wtedy, kiedy jest źle, formują nasze serce, kształtują duszę i zachęcają nas do tego, byśmy inaczej, głębiej doświadczali Boga.
Gary Thomas „Święte rodzicielstwo”