aromaterapia

 

Wybierając chryzantemę na grób taty staram się myśleć rozsądnie i dalekosiężnie. Te z większymi kwiatami mają atrakcyjniejsze kolory, ale przy pierwszym przymrozku pochylą główki i zbrązowieją. Poza tym…

– Te drobniejsze można potem posadzić w ogrodzie, zimę przetrwają, a w następnym roku znów zakwitną – tłumaczę rodzince, stojącej ze mną przed wielobarwnym stoiskiem przypominającym chryzantemowe morze.

– No – wtrąca najmłodszy ogrodniczek – I chlyzantemami można tes poplawiac sobie humol, bo tak ładnie pachną:)

 

Aromaterapia.

 

Chryzantemy niestety z reguły nie pachną. Ta jednak moja wyśniona, cudem zdobyta, różowa ze złotym oczkiem pachnie wprost odurzająco i na odległość humor poprawia. Także ilością kwiatów.

Teraz już śpi, ale obudzi się na wiosnę i znów zakwitnie jesienią. Pewnie jeszcze bujniejsza, choć trudno sobie wyobrazić stopień wyższy od najwyższego.

 

Kwiatami można sobie poprawiać humor. A nawet zdjęciami kwiatów:)

 

 

 

 

 

 

 

 

O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wszystko. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *