smuteczki

 

Lala zasiada ze stertą książeczek pod pachą. Rozkłada pierwszą i…

– Ale jak ja będę cytała moim dzieciom jak nie umiem? – dzieli się smutną refleksją na temat bardzo odległej przyszłości swego potomstwa:)

– Nie martw się, nauczysz się. – pocieszam szybko i dodaję – Jak byłam taka mała jak ty, też nie umiałam czytać, ale potem poszłam do szkoły i się nauczyłam. Ty też się nauczysz.

Laurka kiwa główką widocznie pokrzepiona i zanurza się w lekturze.

Dziecięce troski może brzmią śmiesznie, ale są tak samo realne jak nasze dorosłe. I tak samo bolą.

Pamiętam, gdy jako mała dziewczynka obserwowałam moją mamę, która kilka razy dziennie musiała pojechać do miasta, by kupić wszystko, czego było potrzeba tak licznej rodzinie. A był to niełatwy czas kolejek i zdobywania cudem najprostszych rzeczy. Pamiętam jak nie raz kryłam się gdzieś w kąciku i płakałam cicho nad losem moich dzieci, które umrą z głodu i zimna, bo ja nie umiem kupować:)

Te łzy były prawdziwe, prawdziwa była troska i ból w sercu.

Dziś się śmieję z tej małej Rutki ocierającej mokre oczy rękawem, ale to ona nauczyła mnie rozumieć, że małe troski moich dzieci są małe tylko w moich oczach. Dla nich są czasem niebotyczne i nie do pokonania jak lodowa góra.

I wtedy tę górę trzeba roztopić ciepłym słowem otuchy: „Poradzisz sobie”.

 

O ruttka

Szczęśliwa żona od 24 lat, mama czwórki dzieci, w tym dwójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wszystko. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *