brązowy notesik

 

Laurka powoli wychodzi z trudnego okresu buntu. Coraz rzadziej słychać płacz, drzwi i futryny czują się jak na urlopie, a do naszych uszu dociera kojący śmiech i radosne paplanie małego skowronka.

Niemal co dzień ktoś wykrzykuje: Zapisz to mamo!!! Zapisz!!!

A ja sięgam po brązowy notesik z pięknymi tłoczeniami na okładce i skrobię naprędce zasłyszane tekściki. O ile znajdę cokolwiek bądź do pisania. A muszę przyznać – nie jest łatwo, bo ile by nie kupić długopisów i ołówków, żadnego w razie potrzeby nie ma na tzw. „podorędziu”:)

Oto kilka notesikowych notatek.

– Umalłam ze stlachu od zycia. – zwierza się dnia pewnego Laurka.

Brzmi to śmiesznie w ustach czterolatki, ale ilu ludzi praktykuje takie umieranie ze strachu przed życiem na co dzień. I to już nie jest tak zabawne.

 

– Może zjesz kanapkę? – proponuje przy śniadanku Alusia.

– Nie. Ani nie lubię kanapek, ani nie pzepadam. – grzecznie odmawia Laurka.

Bo może niektórzy nie lubią, ale jednak przepadają:)

 

 

Maluszek na najwyższej półce dostrzega kolorowe pudełko.

– Chcę zobacyć co tam jest. – prosi zaintrygowana.

– Nie, to pudełko z moimi skarbami. – tłumaczę.

– Ja tez chcę mieć takie.

– Dobrze. Zaraz ci jakieś znajdziemy. – zgadzam się.

Szybko montujemy pudełeczko i upychamy w nim skarby wszelakie, a skarbem wszak może być wszystko. Jednym z moich skarbów są np. płatki róży, którą Miś po raz pierwszy mnie obdarował.

Zadowolona córeczka z pudełkiem ze skarbami słyszy nagle kroki tegoż samego Misia, który teraz jest jej tatą. Biegnie z płomieniem w oczach na jego spotkanie u szczytu schodów i krzyczy:

– Tato, tato!!! Mam SEKRETARKĘ!!!

– Jaką sekretarkę? – pyta zdezorientowany tata.

– Takie pudełko!!! – wciąż w tonacji megadecybelowej tłumaczy córeczka – Ale ci nie pokazę. Chodź zobacyć!!! – kończy sprzecznym komunikatem. Sprzeczne komunikaty to ponoć nasz kobiecy talent:)

 

 

Inną RAZĄ…

Laurka – posiadaczka dwóch sióstr i brata – rozwija się dwubiegunowo. Lubi lalki i klocki lego,gada jak najęta, ale i walczy nieźle, oprócz pięknych ( najlepiej różowych) strojów chce mieć też imponujące mięśni.

I oto staje na środku pokoju, podnosi rączki w geście wytrawnego kulturysty, pręży muskułki i krzyczy:

– Tato, tato!!! Zobac jakim jestem SILNIKIEM!!!

Dlaczego kulturystę nazywamy kulturystą? Czyżby to miało coś wspólnego z kulturą?

 

 

I notka ostatnia.

Tradycyjnie, gdy kończy się sezon letni nasz pasiasty hamak wraca z działki do domu. Wieszamy go w drzwiach do kuchni i całą długą jesień i zimę podziwiamy akrobacje młodszych córek. Czasem są to ewolucje mrożące krew w żyłach.

Pewnego dnia Laurka rozbujała się tak, że granica pomiędzy huśtaniem a swobodnym lotem stała się bardzo płynna. Zadowolona z efektu wykrzyknęła w kierunku widowni ( bardzo uszczuplonej w roku szkolnym):

– Tato, zobac jak się ROZHUŚCIŁAM!!!

 

Pozdrawiamy z początku złotej jak miód jesieni. Z brązowym notesem w dłoni.

 

 

 

O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wszystko. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *