spojrzenie z balkonu

 

Stoję na balkonie w rozległej plamie słonecznego blasku.

Patrzę jak Nusia uczepiona ramienia mężulka uczy się jeździć na rolkach.

– Dobrze jej idzie – chwali mąż, dostrzegając mnie na górze.

Tak, Nusia jest odważna, uparta i bardzo sprawna. Idealny typ sportowca. A do tego ma stale i wysoko podniesioną poprzeczkę w postaci dużo starszego, wymagającego rodzeństwa. Nie ma bardziej skutecznej motywacji, by się rozwijać.

W tle Nusiowych lekcji jazdy Laurka upycha coś całymi garściami do koszyczka przy różowej hulajnodze.

– Co tam robisz? – krzyczę z wysokości.

– Gniazdo dla bociana!!! – odkrzykuje wesoło, nie przerywając ugniatania – Albo dla łabędzia. – dodaje jeszcze i schyla się, by zerwać kolejną porcję budulca tj. trawy.

Wróble chichoczą na dachu garażu.

Dusio wychodzi z piwnicy. Jego długie włosy rozbłyskują jasnym brązem, gdy rozmawia o czymś z tatą.

Ala – wolontariuszka Caritas – zaraz po lekcjach pobiegła na zbiórkę żywności dla Ukraińców.

 

Stoję na balkonie, zanurzona po źrenice w jasnej kałuży wiosennego słońca. Patrzę na moje życia z góry i nagle przeszywa mnie myśl pełna wdzięczności i zrozumienie jak jestem szczęśliwa. Ta myśl jest tak potężną falą, że na chwilę tracę oddech.

A jeszcze przed minutą czułam się słaba i ogromnie zmęczona. Znużona codzienną walką w pracy i wycieńczona grypą. Bardzo stara i smutna. W jednej chwili radość i siły wróciły.

 

Chwila jak szept Anioła.

Niemal słychać szelest skrzydeł .

 

 

O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wszystko. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *