– Ja nie chcie tej ściotki!!! – krzyczy zdenerwowana trzylatka, przybierając się do mycia zębów.
– Ona jeśt chłopśka!!! – dodaje tym samym tonem wobec braku odzewu ze strony mamy spokojnie siedzącej obok.
– Dlaczego chłopska? – nie wytrzymuje ciekawska Rut, choć raczej nie spodziewa się racjonalnych wyjaśnień.
– Bo jeśt zielona!!! Ja chcię lóziową!!!
– Ale nie możesz myć czyjąś szczoteczką, bo tam są inne zarazki. – mamusia jednak usiłuje sprowadzić rozmowę z toru mega-emocjonalnego na arcy- racjonalny.
– Czije?
– Moje. Na mojej szczoteczce są moje zarazki i nie możesz nią myć, bo przejdą na ciebie.
Dziecię na chwilę zaniemówiło.
Nie to żeby informacja je zmroziła, bo za chwilę pyta:
– A na ciebie nie wejdą?!! 🙂
Czasami nauka potrafi ostudzić żywiołową rozpacz kobiety z powodu koloru szczoteczki. Niekoniecznie sprawdza się to w przypadku np. bluzki czy torebki:)