Pokój Ali jest takim miłym, jasnym pomieszczeniem z dużym południowym oknem, widokiem na łąkę i rzekę w dali, z białą ścianą w duże kwiaty o fantastycznych kształtach.
Ale najlepsze w pokoju Ali jest to, że jest nieco na uboczu. Z daleka od salonu, w którym zawsze panuje zbiorowe szaleństwo, gra muzyka, ktoś ogląda bajki w TV, a podłoga zasłana jest wszystkim, co udało się na nią znieść w trakcie jednej doby.
Pokój Ali to taki azyl.
Czasem się w nim chowam. Cichutko zamykając drzwi, tak, by szczęk klamki mnie nie zdradził.
– Mamo, mamo!!! – wybuchają niemal natychmiast odgłosy paniki trzylatka.
– Mama jest w pokoju Ali – instruuje usłużny tata.
Chrup. Szczęka naciskana klamka.
– Mamo, tu jeśteś!!!! – chyba nawet Pan Kolumb nie umiał zakrzyknąć tak radośnie i odkrywczo na widok domniemanych Indii, które potem okazały się Ameryką:)
– Tak, schowałam się tu przed tobą. – wyznaję bezwstydnie.
– Dlaciego śchowałaś się od mnie???! – z wyrzutem w głosie szczebiocze Laurka – Psiecieś jeśtem FAJNA:)
Scenka druga. To samo miejsce akcji. Jasny pokój z południowym oknem.
– Lala będzie tu słuchać piosenek na laptopie. – komunikuję Ali pogrążonej bez reszty w lekturze „Emilki ze Srebrnego Nowiu” – Nie będzie ci przeszkadzać. – dodaję, bo jako doświadczona matka mola książkowego wiem, że nawet wybuch granatu w pobliżu nie byłby sygnałem do natychmiastowego wynurzenia się ze świata fantazji.
Lecz jakże się mylę!!!
– Będzie. – budzi się z letargu starsza siostra.
– „Pieski małe dwa” będą ci przeszkadzać? – nie dowierzam.
– Tak, będą.
– Ale jesteś… – zaczynam, lecz ktoś inny, z wysokości mego prawego biodra kończy zdanie.
– ALE JEŚTEŚ OKLUTNA.
Lala. Ofiara, której nie udzielono azylu:)