Normal
0
21
false
false
false
MicrosoftInternetExplorer4
Choineczka, która wyjątkowo w tym roku się trzymała, pewnego ranka uznała, że już dość świąt i ołysiała. Nie pozostało nam nic innego jak szybko się z nią pożegnać. Żeby jednak zbyt drastycznie nie utracić atmosfery bożonarodzeniowej, zostawiliśmy w oknie sznur czerwonych lampek.
Ładnie i ciepło od nich wieczorami.
Ciepło spędzamy sobie czas pod ich girlandą.
Dusio, którego rozsadza od środka energia ( niespożytkowana na skutek wolnego w szkole i zimy typu „szklanka” na zewnątrz) co dzień wędruje na strych. Ze strychu różne skarby znosi. Ostatnio z Lalą wypatrzyli starego, wypchanego konika na biegunach i ściągnęli go z mroźnego zesłania na ciepłe wczasy emeryckie. Braciszek go okulbaczył, siodło założył z poduszki, lejce przymocował i torbę podróżną do boku, a siostrzyczka udaje , że jest Lacky Luckiem i jeździ wywijając koltem na wszystkie strony.
Potem go za grzywę prowadzi do mamy i prosi wskazując pokój brata( który jak każdy tego typu przybytek wyposażony jest prawie jak warsztat serwisowy).
– Mamo, ziapal mi tutaj, bo chcie go źlepelować
– Zreperować? – dopytuję, patrząc badawczo na steranego życiem, około 30-letniego wierzchowca. W sumie to pytanie raczej niezasadne, bo zwierzę ma złamany kark, powyrywane kłaczki z ogona, doszyte duplikaty oczu i urwane uszy:)
– Zieby mówił. – kończy swą wypowiedź Laurka.
Że też od razu mi to nie przyszło do głowy. Rasowy koń powinien mówić, czyż nie?:)
Pasjami też ostatnio układamy pasjanse. I te z kart prawdziwych i te w komputerach. I mali i duzi. Z drobnymi przekrętami, ale głównie bez:)
Nawet Zębowa Wróżka obserwująca nas od jakiegoś czasu z wspomnianego już ośnieżonego parapetu wymieniła Nusiowego zęba ( który w końcu poczuł wolę bożą:) na nowiuśką talię kart. Zanim jednak wymieniła, Laurcia – skuszona wizją prezentu – próbowała go siostrze „zwinąć” i pod własną poduszkę włożyć:)
Pasjami oglądamy kolejne odcinki rosyjskiej bajeczki „Masza i niedźwiedź”, a potem przerzucamy się oryginalnymi tekstami małej bohaterki, która łudząco i zachowaniem i grzywką przypomina naszą rodzoną Lalę.
Miszka smotri szto nam podkinuli.
Choroszo szto ja priszła.
Zajcik.
I uwariła ja kaszu.
Rysujemy też na potęgę, bo to nasza rodzinna pasja number one. I – o dziwo- dopiero kilka dni temu to sobie uświadomiłam. Nasz dom wprost tonie od kartek ozdobionych licznymi rysunkami i malunkami. Na rysunkach jemy, rysunki wiszą na ścianach, meblach, lodówce, leżą pod klawiaturą komputera, na podłodze, na półkach, parapetach, na stoliku i pod stolikiem, nawet co cenniejsze egzemplarze wkłada się pod poduszki, a te najbardziej znamienite składuję w dużym pudle z pamiątkami.
Poza tym czytamy książki i książeczki, układamy puzzle, gramy w gry, kleimy, tańczymy, piszemy, śpiewamy, droczymy się, kłócimy, do pieca dokładamy i znowu bigos jemy. Bez sarniny tym razem, ale też pyszny.
Wszystko pod girlandą czerwonych lampeczek.
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:”Times New Roman”;
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}