To jest moja piwonia.
Karpę dostałam od mamy.
Posadziłam w swoim ogrodzie.
Kiedy na wiosnę spod ziemi wydostały się czerwonawe dziobki jej pędów moje serce zadrżało z radości. Serce drży tak tylko wtedy, gdy na coś bardzo czeka. Moje czekało.
Wraz z każdym nowym listkiem nadzieja – wbrew przymrozkom, suszom i jałowej ziemi – przeobrażała się w nieśmiałą pewność.
Pewnego dnia u szczytu łodyg pojawiły się małe zielone kule. Wtedy serce zadrżało po raz drugi. To, czego się spodziewało, stawało się widoczne oczom.
Zakwitła podczas mojej nieobecności. Jak wszystkie wielkie cuda zachowała swoją tajemnicę dla siebie.
Nie wiem dlaczego przypomina mi Hostię.
Może przez tę rozlaną kroplę czerwieni w samym sercu kwiatu.
Może przez niepokalaną biel płatków.
Może… przez drżenie serca.