a to ci ptaszek…

– O Boże!!! – jęknęła nasza znajoma Mona, gdy usłyszała wierszyk przekazywany w naszym rodzie z dziada pradziada.

Mona jest Rutkową znajomą ze szpitala. Z czasów zamierzchłych, gdy Rut leeeeeżała na bardzo dramatycznym podtrzymaniu ciąży Nusią. Mona też zległa w tym samym celu, tyle, że powiła później córeczkę Werę. Obie szybko się zaprzyjaźniły, a podobieństwo losów do tego stopnia je dotknęło, że w cztery lata później Mona powiła kolejną córeczkę, a i Rut w tyle nie została wydając na świat Laurkę.
Obie rodziny weszły więc w zażyłość wielką acz z rzadka okraszaną wizytami, bo powodów nie-spotykania się jest aż sześć. Czasem choruje i zaraża Dusio, czasem Ala, potem Nusia. Gdy skończy Nusia, przychodzi czas na Werę, potem jej siostrzyczkę. A gdy wszyscy już w dobrym zdrowiu, zaczyna noskiem siąkać Laurcia. I tak w koło Macieju – cytując Maciejkę:)

Tym razem zdarzył się cud i Mona z mężem i córeczkami przyjechali do Rutków.
Przy okazji zabawiania najmłodszych latorośli, które jak przylutowane tkwiły twardo przy swych mamach, rozpoczął się koncert wierszyków i wyliczanek dziecięcych.
Wśród nich zaś ten, który mógłby z powodzeniem konkurować ( zwłaszcza w końcówce) z wiekopomnymi dziełami Hitchcocka.

Zaczyna się niewinnie…


Tu-tu-tu ( stukamy palcem w rączkę) soroczka
Dzieciom kaszkę warzyła
Na półmisku mierzyła
Temu ( pokazujemy jeden paluszek) dała w szklaneczkę
Temu ( drugi) dała w kubeczek
Temu( trzeci) dała w miseczkę
Temu (czwarty) dała w talerzyk
A temu ( kręcimy kciuk)…

UWAGA!!!!!!!

Krętu – krętu głowę urwała
I poleciała na ogrody pić wody:)

 
Na te słowa właśnie Mona wezwała imię Boże nadaremnie, a następnie przedstawiła zgoła inną wersję wierszyka o jakiejś woronce, która nikomu nic nie urywała i ogólnie przykładną mamą była.

Rutki wierszyk o obrywaniu łepka wcale nie przeraża, bo od maleńkości go słyszała od swojej mamy, która słyszała go od swojej, a ta znowu od swojej…

A ostatnio Rut zasłyszała gdzieś, że w bajkach i baśniach musi być jednak trochę( z akcentem na trochę) zła i przemocy, bo one są zwierciadłem, w którym przegląda się nasz nieidealny jednak świat.
Ważne tylko, by obok zła było dobro i by to ono ostatecznie zwyciężyło.

Bracia Grimm o tym wiedzieli. Bez oporów obrywali nie tylko łepki, ale i nogi, rozpłatali brzuszyska, obcinali pięty…


Jakby tu ukarać tę wyrodną soroczkę?


 

O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wszystko. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *