Normal
0
21
false
false
false
MicrosoftInternetExplorer4
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:”Times New Roman”;
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
Zamierzchły tekst z czasów przygotowań do
ślubu Amelii.
Rut sprawdza wypracowanie najstarszej córki.
Tym razem praca domowa dotyczy opisu pejzażu. Rut czyta, czyta i… oczom nie
wierzy.
– Nie – przerywa samotną ucztę duchową – Muszę wam to przeczytać – zwraca się do
siedzącego obok rodzeństwa – Kory i najmłodszego brata Leona.
I Rut czyta, a oczy Kory i Leona z każdym
zdaniem robią się coraz bardziej wyłupiaste.
Myśl płynie po „rudym dywanie traw”, po
„przejrzystej tafli jeziora”, dotyka „lekkich jak puch obłoków”, przystaje na
kamiennym moście, brodzi w „długich popołudniowych cieniach drzew”…
– Tak pisze Ala. – kończy prezentację dumna
mama.
– Nie. No, normalnie młoda Żeromska!!! –
wyraża uznanie ciotka.
– Tyle,
że Żeromski pisał tak w szczycie swej formy, a ona ma dopiero 11 lat:) –
prostuje Rut.
Czyż to nie wyczyn tej samej wagi co
Herkulesowe igraszki z wężami w kolebce?
Czasem
dociera do mnie, że … herosów urodziłam.