– Rut, wczoraj o tobie myślałam. – szepcze Ewa; mówi ściszonym głosem, bo wokół już rój ludzi i atmosfera gęstnieje jak sos, za chwilę zacznie się ostatnia rada pedagogiczna w tym roku.
– Bo ty tak zamawiasz te msze wieczyste za innych, a za ciebie ktoś zamówił? – pyta szybko.
Zaczynam się śmiać. Mimo tej gęstniejącej atmosfery.
– Tak – mówię – Chyba kiedyś moi teściowie za mnie zamówili, a trzy tygodnie temu przyszła Bella i powiedziała: ” Rut, bo ty tak zamawiasz za wszystkich msze wieczyste, więc – i Bella wyciągnęła zza pleców obrazek z Niepokalanym Sercem Maryi – ja zamówiłam za ciebie.”
– O, to dobrze – cieszy się Ewcia.
– Jesteście kochane – mówię.
To dla mnie kolejny dowód na tezę, że dobro zawsze do nas prędzej czy później powróci ze zdwojoną siłą, i życzliwość, i uśmiech, i łaska…
* * *
Ja wciąż i wciąż opowiadam o tym ludziom. O mszach wieczystych, że warto je zamawiać. Za żywych, za zmarłych, za bliskich, dalekich, za dobrych, za złych, za przyjaciół i za wrogów, a nawet za nieznajomych.
Od lat tak robimy z mężem.
Mamy zawsze na lodówce specjalną karteczkę, na której zapisujemy imiona i nazwiska tych, co do których czujemy wyraźne natchnienie żeby ofiarować za nich msze. Gdy lista dobije tak około 10 osób, zamawiamy hurtem u Werbistów w Pieniężnie. Ale są też inne zakony, które otrzymały pozwolenie na odprawianie takich mszy. „Wieczyste” to znaczy, że od dnia wpisania danej osoby do księgi, będzie za nią odprawiane 7 mszy dziennie aż do końca świata ( lub do końca trwania zakonu, gdyby to nastąpiło wcześniej).
Ktoś mógłby zarzucić, że to jakieś chrześcijanskie czary-mary, naiwność czy pobożne życzenia, ale my mamy już wiele niezbitych dowodów, że to – kolokwialnie rzecz ujmując – „działa”.
Najtrudniej jest przemóc się i zamówić msze za kogoś, kto nie jest przyjazny, kto bruździ, krzywdzi i działa na nerwy. Ale, gdy już to uczynimy, przychodzą niesamowite łaski. Krzywe linie się prostują, zasupłane węzły rozwiązują z czasem, a niechęć rozpływa się jak sen. Lecz najważniejsze, że pomaga to tej osobie.
Większość z nich nie wie nawet i nigdy się raczej nie dowie, że zamówiliśmy za nich msze. Ale łaska działa jak rwący potok.
Dziś przyszły kolejne obrazki potwierdzające zamówienie mszy. I dziś zaczynam nową listę na lodówce. Jako pierwsza jest na niej ta kobieta spod krzyża, o której Wam ostatnio pisałam.
Wiem, że tego bardzo potrzebuje.
Skoro jednym westchnieniem można czasem kogoś uratować, cóż dopiero mszą świętą:)
Dołączę się do tego łańcuszka dobra: miałam okazję modlić się ostatnio z córką przed krzyżem królowej Jadwigi na Wawelu (jest mi bardzo bliska) i Wasza rodzina była w moim sercu w tym momencie. U nas Werbiści są na Ostrobramskiej, moja mama zamawia msze u nich, ostatnio wspominała, że była znowu. Nigdy nie interesowałam się, gdy o tym wspominała. Dziękuję, że to napisałaś.
Dziękuję Ci bardzo mamo trójeczki. Wiem, że zawsze o nas pamiętasz. Przypomniały mi się wszystkie te straszne chwile z chorobą mojego męża, gdy stale się modliłaś. I potem, jak modliliśmy się o ratunek dla Twojego męża. Już tyle razem przeżyłyśmy😍
Twoja mama ma blisko, my musimy zamawiać przez internet.