średniowiecz

 

 

– Proszę Pani, on mi pokazał L – skarży uczeń.

Przez chwilę nie wiem co powiedzieć, bo zupełnie nie mam pojęcia czym jest wspomniane „L”. Z miny ucznia donoszącego wnoszę jednak, że to jakowaś „ubliga” ( cytując Fabiana Bohatyrowicza:), więc zareagować muszę.

– Nie widziałam, patrz w książkę, a ty nie pojazuj „L” – rzucam więc szybko i wracam do tematu lekcji. Na tyle szybko żeby się nikt nie domyślił, że nie wiem tak oczywistej rzeczy.

– Co to jest „L” ? – dopytuję w domu moje bardziej światowe córki:)

– Jakie „L”?

– Jakieś obraźliwe.

– Aaa, to pewnie „przegryw”, z angielskiego – oświeca mnie Nusia.

 

Nie nadanżam, naprawę nie nadanżam:)

 

Rozdaję w klasie stare rysunki moich byłych uczniów. Mają służyć moim obecnym jako inspiracja do pracy.

– O, ja mam rysunek kogoś, kto chyba na pterodaktylach jeszcze latał – chwali się Bartek.

– Pokaż – proszą koledzy.

– Z 2015 roku? – dziwią się jakby chodziło o średniowiecze. Co najmniej o średniowiecze;)

Dobrze, że zapomnieli, że urodziłam się w zamierzchłym XX wieku:)

 

I staram się nadanżać, choć nogi już nie te co kiedyś. Może rzeczywiście szybciej byłoby na tym pterodaktylu😁

 

 

 

 

O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

13 odpowiedzi na średniowiecz

  1. Alicja M.M. pisze:

    Mnie swego czasu rozbawił i rozczulił młody (ale jednak dorosły) człowiek, który po lekturze (zadanej) „Nocy i dni” wyznał, że był mile zaskoczony… bo to dało się normalnie czytać, a przecież tak dawno, dawno temu powstało. Najwyraźniej spodziewał się języka niczym z „Legendy o świętym Aleksym”. A moja całkiem osobista córka ostatnio stwierdziła, że zaczyna lubić stare piosenki. Niebacznie spytałam, co rozumie przez stare i okazało się, że sprzed pięciu lat…

  2. ruttka pisze:

    Jak Laura mówi: „w czasach mojego dzieciństwa” wybuchamy wszyscy śmiechem:) a brat okrutnie ją pyta: A teraz to kim jesteś?
    Ja przynajmniej już mam pewność, że jestem dinozaurem:)

  3. Ewa Oskroba pisze:

    Jak mówię o moim dzieciństwie to się czuję jak dinozaur😁

    • ruttka pisze:

      Nawet moje dzieci mówią: to tak dziwnie urodzić się w tysiąc dziewięćset którymś😁
      No, bardzo dziwnie. Od razy jak ujrzałam ten świat, się zdziwiłam;)

  4. Rivulet pisze:

    Mogę Was pocieszyć, dziewczyny, że jestem nieco młodsza, a też już nie nadanżam 🙂 Starsi synowie tłumaczą młodzieżową rzeczywistość.
    I jest nieco przerażające orientować się, że moje ulubione „nowe” piosenki z czasów licealnych mają już dwadzieścia lat. No jak to, kiedy? 🙂

    • Alicja M.M. pisze:

      I nie istnieją też na przykład „Gwiezdne wojny” (za moich młodych lat to naprawdę był imponujący rozmachem i wyobraźnia obraz kinowy), tylko jakieś okropne „starłorsy”.

  5. ruttka pisze:

    Dobrze, że mamy dzieci Riv. Inaczej już dawno byśmy odpadły:)

  6. ruttka pisze:

    Starłorsy to i ja już się nauczyłam mówić;)

  7. mama+trójeczki pisze:

    Moja córka kiedyś (gdy była jeszcze mała) spytała mnie, czy za czasów mojego dzieciństwa świat był czarno – biały. Wczoraj słyszałam, jak mówiła do swojej także nastoletniej siostry: „przecież on jest stary, ma z czterdzieści lat!” Niestety odnotowuję też brak zainteresowania moimi ulubionymi piosenkami z lat 90 (reagują zażenowaniem), za to czasem interesują się latami 80., które mi z kolei wydają się jakieś makabryczne.
    Rut, kiedyś pisałaś, że zbierasz słówka z Podlasia. Zaraz jedziemy na cmentarz na Podlasie (a w zasadzie pogranicze, bo to Jabłonna Lacka) i przypomniało mi się, że gdy byłam dzieckiem mówiono, że na odpuście w Jabłonnie będą „tasy” 🙂 Rozumiałam to jako zabawki itp

  8. ruttka pisze:

    Ja moim dzieciom opowiadam, że obraz w Tv był czarno- biały, ale ja widziałam go na kolorowo. Nie wiem jak to możliwe.Może siła wyobraźni zadziałała.
    Nasze dzieci słuchają przebojów wszelakich dat, często sobie z moim mężem siadają i wyszukują najsmaczniejsze kawałki z różnych czasów. Może dlatego nie mają awersji do żadnych:)
    Nie słyszalam tego słówka, ale sobie z Alą zanotujemy. Tasy – zabawki:)
    Ala teraz zapisała się do skansenu na warsztaty robienia palm wielkanocnych. Aż jej zazdraszczam;)

    • mama+trójeczki pisze:

      Czyli Wasza palma na niedzielę palmową będzie jedyna w swoim rodzaju, niepowtarzalna:)
      Rut, ja dokładnie pamiętam, że raz Lolek miał różowe spodenki, choć mieliśmy wtedy czarno-biały telewizor 🙂

  9. ruttka pisze:

    Ala od razu ją w skansenie poświęci, bo tam pójdzie na mszę. My mamy zeszłoroczną, też własnoręcznie robioną, z bibuły. Poświęcimy jeszcze raz:) Świętości nigdy dosyć, nawet dla palmy😁
    A krecik miał czerwoną czapkę😍

  10. Alicja M.M. pisze:

    A ja lubiłam w tych czarno-białych czasach oglądać mistrzostwa w jeździe figurowej na lodzie i utkwiło mi w pamięci, że komentatorzy informowali o barwie strojów sportowców. I albo lubili używać wyszukanych nazw odcieni (np. turkusowy), albo ja miałam skłonność do wyłapywania takowych. Głód kolorów zresztą odczuwałam mocno.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *