dróżki dziecka

 

Trzeba dorosnąć do bycia dzieckiem:)

 

Kto z nas nie pamięta, gdy jako dziecko przynosił mamie świecidełka zrobione ze szkiełek, prezenciki naprędce sklecone, rysuneczki malowane z języczkiem na brodzie, bo jakoś język był nieodzowny do malowania, gdy się człowiek bardzo starał ( ups! dziś malując, nie wywieszam ozorka na brodę, czyli chyba za mało się staram;)

Kto nie pamięta, że robił mamie kucyczki, wpinał spinki we włosy bez ładu i składu, nakręcał i zdejmował wałki, przy okazji wyrywając nieco włosów:)

Kto nie pamięta, że zawieszał jej na szyi wszystkie korale i łańcuszki, jakie znalazł w domu, bransoletki i klipsy.

– Jeteś moją księźnićką – mówił wtedy do mnie mały synek, a Alusia wykończała dzieło, malując mi twarz na wszystkie kolory tęczy.

– Mamo, psiniośłam śkalb dla ciebie – raz po raz słyszałam, gdzie dzieci wracały z podwórka.

A to kamionek, a to muszelka, a to urwana główka kwiatu, nasionko, listek, trawka, płatek róży, patyk …

Dziecięca miłość❤️

 

* * *

Kiedyś zawędrowaliśmy w trakcie wakacyjnych wypadów do miejsca, gdzie kręcono nasz ulubiony serial „Rancho”. Oglądaliśmy wszystkie znane nam z ekranu zakątki, także sławny kościółek.

I pamiętam, że w jego kruchcie, w samym rogu stała figurka Maryi. Stara figurka ustrojona przez miejscowych w mnóstwo sznurów korali kolorów wszelakich, łańcuszki, różańce, a nawet chyba w bibułowe kwiatki.

Strasznie mnie to zniesmaczyło. Mój wysublimowany gust ogładzony uniwersyteckim wyksztalceniem i czytaniem dzieł teologicznych, nie mógł przejść obojętnie i bez szyderstwa wobec – jak mi się wtedy zdawało – profanacji i skrzywionej religijności.

Pamiętam jak szydziłam patrząc na kilkogramy świecidełek zwisających z szyi Maryi.

– Jak jakieś pogańskie bóstwo – mówiłam.

Dziś strasznie mi wstyd z tego powodu.

Byłam taka ślepa, a myślałam, że widzę lepiej niż inni. Byłam głucha, a uważałam, że słyszę lepiej niż reszta.

Widziałam tylko jarmarczne ozdoby, a nie widziałam miłości.

Od tamtego dnia minęło kilkanaście lat, Maryja cierpliwie jak Matka prowadziła mnie przez ten czas i wychowywała, tyle pokazała, oczyściła z tego, co niepotrzebne, pomogła nieść krzyże i … w końcu dorosnąć do bycia Jej dzieckiem.

Dziś uśmiecham się patrząc na moją figurkę stojącą na parapecie okna sypialni w taki sposób, że zawsze mam Ją twarzą w twarz. Moja figurka ma brylancik od Oliwiera pod stopami, na szyi zarzucony różyczkowy różaniec od Nikoli i drewnianego ptaszka włożonego w dłonie i wazonik z kwiatami u stóp i świeczkę, którą zapalam podczas modlitwy.

Już prawie nie różni się od tamtej z kruchty wiejskiego kościółka.

 

Jestem dzieckiem i jak dziecko okazuję Jej miłość. Bo miłość to nie tylko wielkie sprawy i duże gesty, ale także zwykłe drobiażdżki i małe uśmiechy. Nabazgrane od serca rysunki. To całus rzucony w przelocie. I westchnienie po wielokroć wyrywające się w ciągu dnia: Kocham Cię.

*  *  *

Uśmialiśmy się ostatnio, bo Nusia przyniosła ze szkoły newsa. Otóż ksiądz wyznał im na religii, że nie jest za bardzo maryjny, ale… wydaje mu się, że „bycie maryjnym nie jest niebezpieczne” 🙂

 

A ja dziś mogę powiedzieć zupełnie coś innego. Bycie blisko Maryi i zaufanie Jej jak dziecko to najbezpieczniejsza z dróg, jakie znam.

A przeszłam wiele splątanych ścieżek, by to odkryć.

 

 

 

 

 

O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na dróżki dziecka

  1. Alicja M.M. pisze:

    A ja buszowałam we włosach babci… miała piękny odcień siwizny, piękne włosy. Z dzisiejszej perspektywy naprawdę podziwiam jej cierpliwość do szalonej fryzjerki;)

  2. ruttka pisze:

    Moje obie babcie miały zawsze włosy splecione w warkocz i ciasno zwinięte w koczek. Nigdy nie widziałam ich w rozpuszczonych włosach, a musiały mieć je bardzo długie.

  3. Iwona pisze:

    Maryja, moja niebieska mamusia, moja miłość❤️. Ileż to razy usłyszała moje wołanie” Maryjo ratuj”. Jestem jej własnością❤️. Również mam ołtarzyk na parapecie okna, gdzie królują dwie figurki,; z Niepokalanowa i Fatimy, obrazki Maryji z Jasnej Góry i Gietrzwałdu❤️. Jestem jak dziecko i chcę taką pozostać. O ile łatwiejsze stało się moje życie, kiedy do wszelkich prac i spraw zapraszam Maryję, niech będzie przy mnie w każdej sekundzie życia❤️.

  4. Iwona pisze:

    Maryja, moja niebieska mamusia, moja miłość❤️. Ileż to razy usłyszała moje wołanie” Maryjo ratuj”. Jestem jej własnością❤️. Również mam ołtarzyk na parapecie okna, gdzie królują dwie figurki,; z Niepokalanowa i Fatimy, obrazki Maryji z Jasnej Góry i Gietrzwałdu❤️. Jestem jak dziecko i chcę taką pozostać. O ile łatwiejsze stało się moje życie, kiedy do wszelkich prac i spraw zapraszam Maryję, niech będzie przy mnie w każdej sekundzie życia❤️.Piszę od serca i nie mogę opublikować komentarza, gdyż pojawia się komunikat, że wykryto, iż to duplikat🙆

  5. Iwona pisze:

    Udało się jak dopisałam końcowy komentarz🥰

    • ruttka pisze:

      Tak się i mnie czasami pojawia Iwonko i nie mogę nic opublikować:)
      Pomyślałam od razu, że właściwie z tym ołtarzykiem dla Maryi to u nas już tradycja rodzinna: moje obie babcie miały takie specjalne miejsce dla figurki Maryi, potem moja mama, a teraz ja. Pewnie moje dzieci też kiedyś będą miały. Oby i wnuki i kolejne pokolenia też. Już dziś modlę się za nie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *