Wczorajszy dzień…
Musiałam ochłonąć, by Wam o nim napisać. Bo takie dni, gdy ręką dotykasz nieba, nie zdarzają się codziennie.
I – gdy w końcu zrozumiesz co się stało – jesteś tak oszołomiony, że tracisz orientację czy żyjesz jeszcze tu, na ziemi, czy już poza nią.
Dwa dni temu pisałam, że wierzę w Paschę. Dziś mogę powiedzieć: widzę ją, stała się naszym udziałem!!!
* * *
Tyle modlitwy, tylu ludzi, którzy podnieśli ręce do Boga, by błagać o ratunek dla mojego męża. Tylu świętych szturmowanych prośbami w ciągu ostatnich dni, tyle rozmów z Nim, tyle pociechy w Bożym Słowie, tyle bezsennych nocy, ludzkich gestów dobroci, pamięci, ukrytych zrywów serc…
Ogromnie Wam dziękuję ❤️
Wczorajszy dzień to 22 marca. Każdy 22 dzień miesiąca jest szczególnym dniem Jana Pawła II – ukochanego opiekuna naszej rodziny i św. Rity – ulubionej świętej Ksawerego.
Święty papież zawsze daje nam subtelne znaki swej obecności, zwłaszcza, gdy nadchodzi w naszym życiu kolejny krzyż.
Wtedy w nieprawdopodobny sposób co dzień powtarza się znak godziny 21:37, godziny śmierci Jana Pawła. Nie da się tego po ludzku wytłumaczyć, lecz codziennie, jakby kierowani jakimś implusem, gdy wieczorem spojrzymy na zegar, budzik lub ekran telefonu – jest dokładnie godzina 21:37.
Pokazujemy to sobie jak się pokazuje klucz żurawi na niebie, uśmiechamy się i znowu wracamy do czytania książki, oglądania filmu, modlitwy, rozmowy.
Tak jest od lat. To jest jak jego podpis : ” Jestem z wami, pamiętajcie. Zawsze jestem z wami.”
Jest jeszcze jeden znak – białego gołębia. Pojawia się zdecydowanie rzadziej, ale jest bardzo ważny.
* * *
Wczorajszego ranka właśnie o tym rozmawialiśmy. O znakach obecności nieba w naszym życiu.
Ksawery postanowił odprawić specjalnie dla nas mszę o ocalenie Michała od choroby nowotworowej. Taką cichą, wcześnie rano, tylko kilka osób. Za wstawiennictwem świętej od spraw beznadziejnych – Rity.
Kilka dni wcześniej dał nam relikwie świętej żeby stale były przy łóżku Michała, żeby się przed nimi modlić. Co miesiąc ( właśnie 22 każdego miesiąca) w jego parafii jest nabożeństwo do tej świętej, na którym ludzie proszą ją o łaski i są błogosławione róże – symbol i znak rozpoznawczy świętej z Cascii.
– Jakoś Rita nie jest mi tak bliska jak Jan Paweł – wyznał mój mąż tego ranka, pijąc kawę.
– Jan Paweł daje konkretne znaki, po których poznajemy jego opiekę – powiedziałam.
– A Rita nie – stwierdził mąż.
I tak, pijąc kawę przed wyjazdem na mszę, porównywaliśmy oboje świętych, niepomni, że „niebo ma uszy”.
* * *
„Czy myłeś dziś ręce różnym mydłem?” – wysłałam sms do Ksawerego. Wracaliśmy już ze mszy świętej do domu, a mnie jedna rzecz nie dawała spokoju.
„Nie, antybakteryjnym” – odpisał.
” Bo hostia smakowała jak róża. Wiem jak smakują róże, bo jako dziecko jadłam ich płatki” – napisałam znowu.
„Rita” – następny sms był bardzo krótki.
– A twój kawałek jak smakował? – zapytałam męża.
– Normalnie, jak opłatek.
– Przecież wszyscy pięcioro jedliśmy tę samą hostię połamaną na kawałki. – myślałam na głos. – Więc to rzeczywiście Rita.
– A my narzekaliśmy przed mszą, że nie daje znaków – zaśmiał się mąż.
Ten smak.
Nie czekałam na coś takiego. Nie wiedziałam, że coś takiego jest możliwe.
Więc wprawiło mnie w zdumienie, gdy po przyjęciu Komunii wróciłam do ławki, uklękłam i …wtedy w moich ustach rozlał się intensywny smak pachnącej róży. Tak, ten smak miał zapach. Nie było smaku chleba, ani opłatka. Był smak i zapach różany.
Rita zrobiła dokładnie to samo, co zwykle robił Jan Paweł : złożyła swój osobisty podpis na naszym życiu, na naszym krzyżu.
Gdy więc mąż wyjeżdżał na wizytę do onkologa, wziął do kieszeni jej relikwie żeby była z nim w tej ważnej chwili, gdy zapadnie decyzja.
A ja błagałam w domu, leżąc krzyżem przed ikoną Rity: „Uratuj mojego męża”.
* * *
– To dziwne – powiedział lekarz, analizując wyniki ( sama w domu zrobiłam mu tabelę porównującą wszystkie badania z ostatnich lat) – te guzki prawie wcale nie rosną. Gdyby były złośliwe, rosłyby szybko. Może to jakieś zwykłe zmiany. Może pan tak po prostu ma. – zastanawiał się, zdziwiony.
– No cóż, jest taka ścieżka leczenia, że się nic nie robi – powiedział – tylko stała kontrola, bez żadnego leczenia. – Niech pan tak dalej trzyma, a kiedyś przestaniemy się spotykać – dodał, wyraźnie zadowolony.
Nie zlecił chemii, wyznaczył kolejne badanie i kontrolę za trzy miesiące żeby na pewno niczego nie przeoczyć. Tyle.
Krzyż został zdjęty z nas, a my z niego.
Ciemność rozpłynęła się w blasku łaski.
Pozostał w ustach smak róż, a w sercu wyryte słowa: „Jestem z wami”.
I poświęcona róża, którą Ksawery przywiózł wieczorem, po nabożeństwie.
– Ja już dziś dostałam różę od Rity – przypomniałam mu.
– Ta będzie dla Michała – powiedział.
* * *
Parę dni temu mąż przyznał mi się, że od 2 tygodni odmawia pompejankę o pokój na Ukrainie. Wtedy zrozumiałam skąd ten krzyż. Jeśli więc Bóg przyjął nasze cierpienie ostatnich dni, wysłucha także modlitwy.
Jeszcze wszyscy ujrzymy Paschę jakiej nie widziały tysiąclecia. Stanie się naszym udziałem.
I nie będziemy już mówić: „wierzę w zmartwychwstanie” , lecz powiemy: „widzę je, dotykam, czuję jego smak”.
Smak zwycięstwa Chrystusa🌹
Ależ się cieszę! Chwała Panu! 😀
Dziękuję Joasiu za modlitwę. Bóg jest naprawdę dobry🌹
Rut,popłakałam się ze wzruszenia i radości.Całej Twojej rodzinie życzę Bożego błogosławieństwa.Jesteście dla mnie wzorem i umocnieniem w wierze🌹❤️
Basiu, dziękuję Ci, że zawsze jesteś z nami. Jak będziesz u Wenantego, też mu podziękuj, bo i jego prosiłam🌺
Gdy się to czyta, dosłownie przechodzą ciarki! Co za historia! Wczoraj pomyślałam od razu, że jeśli dzieją się takie rzeczy na świecie, to i może z Ukrainą wszystko się dobrze skończy:) Coś czuję Rut, że lekarz Wam dobrze powiedział i kiedyś przestaniecie się spotykać:) Coś czuję, że tak będzie:)
Bardzo, bardzo się cieszę. Bóg jest z Wami wspaniała Rodzino!:)
Tak, mamo trójeczki, nawet nie wyobrażamy sobie jak wielki cud może zdarzyć się z Ukrainą. Więc nie ustawajmy w modlitwie🙏 Czekam z utęsknieniem na to zawierzenie Rosji i Ukrainy Sercu Maryi.
Chwała Panu!
I niech się dzieje jeszcze więcej dobra
dla was
i dla całego świata <3
❤️
Bogu niech będą dzięki!
🌸