– Kiedy zagniatamy ciasto na pierniczki? – raz po raz ktoś z rodzinki rzuca pytanie.
– Po urodzinach Lalci – odpowiadam niezmiennie.
– A czy już można słuchać kolęd? – pyta wyżej wymieniona grzebiąc w skrzyneczce z płytami CD.
– Nie, jeszcze nawet nie ma adwentu – odpowiadam stanowczo.
– Ale mi się chce choinki – wzdycha, patrząc tęsknie w kąt salonu, gdzie zwykle staje drzewko.
Przezornie już z Alusią przestawiłyśmy meble, w tym ciężką jak wieloryb kanapę, by zrobić miejsce choince.
Choć dopiero październik:)
* * *
Na półce leżą już dwa Jezuski na sianku. Znalazłam je w szufladzie kancelarii Ksawerego. Są jeszcze przykładnie zapakowane w folijkę, bo przecież październik za oknem.
– To ja sobie powącham pudełeczko po pierniczkach. Może jeszcze pachnie – znów wraca do śpiewki Lalcia i mozoli się z uchyleniem wieczka różowego pudełka. To specjalne pudełko, które całymi tygodniami skrywa pierniczki zdjęte z choinki po świętach. Póki się nie zjedzą:)
Wielbłądy z wyłupiastymi oczami, koślawe baranki, srebrzyste księżyce i gwiazdki, serduszka, ptaszki kolorowe…
– Pachnie!!! – krzyczy wodząc nosem po dnie pudełka – i jest parę srebrnych kuleczek!!!
Wkłada palec, a lśniący maczek się do niego przykleja.
Och. Jeszcze trzy miesiące!!!
Czyli jest szansa, że pierniczki wprawdzie się już zjadły, ale się jeszcze do końca nie wypachniały. Urocze!
nie wypachniały się, stanowczo nie wyoachniały:) dajemy zawsze tyle przypraw korzennych, że pachną nawet jak ich już nie ma;)
Ja w tym roku znalazłam na to lekarstwo – piszę dla moich książkę o adwencie i Bożym Narodzeniu 🙂 Myślami jestem już za Mikołajem… Wieczorami synowie czytają i sprawdzają, czy błędów nie ma 😀
Nie mogę się doczekać prawdziwego adwentu 🙂 I pierniczków.
może zdążysz wydać książkę przed Bożym Narodzeniem. To będzie najlepszy prezent🌸
Raczej nie, bo najpierw muszę wydać trzy pierwsze części (na razie przede mną praca redakcyjna nad pierwszą, ciekawe jak to wyjdzie – ale wydawnictwo katolickie, więc o ważniejsze treści jestem spokojna) 🙂 Za to mam nadzieję, że na przyszłe święta już tak! I że będę mogła Wam wysłać do poczytania 🙂
Dobrze Cię u siebie czytać 🙂
a może pierwsza część przed świętami? 🙂
Pierniczki zdjęte z choinki ?!? Nigdy nie widziałam… U nas pieczemy z kilku porcji, a po nowym roku pieczemy i wieszamy jeszcze kilka, przenigdy nie spotkałam się jednak z pierniczkami zdjętymi z choinki 😉 nic mnie dawno tak nie zdziwiło 😉
Zdziwię cię Aniu pewnie jeszcze bardziej, ale cukierki też zostają;) Nie wszystkie oczywiście. Pewnie dlatego, że choinka wielka jak stodoła ( jak to na wsi:), a do tego preferujemy w dekorowaniu jej tzw. styl meksykańskich wieśniaków😁 czyli wszystko i w olbrzymiej ilości:)
Tak więc znalezienie słodkości przypomina chwilami szukanie igły w stogu siana. I to pewnie jest recepta na dłuższe życie pierniczków;) Pieczemy je też z podwójnej porcji, z przepisu Petsona i Findusa, jeśli ktoś jeszcze pamięta tę uroczą parkę;)