filozofia przyjaźni

 

Gwar ucichł, pralka szumi trzecim praniem, ręczniki i pościel rozwieszam gdzie się da, bo za oknami aura, że „psa nie wygoń”, a co dopiero „rozwieś pranie”:)
Ostatni wakacyjni goście zameldowali posłusznie, że dotarli do domu o północy.
Były córki Ewy, jej mąż i siostra. Znowu rozmowy, przekomarzanki i śmiech przy naszym stole, nad zapalonymi świecami, otulone woalem głosu Sinatry, Stinga i – tu ukłon w stronę młodzieży – Harrego Styles’a. Czajnik wciąż czajnikuje, kubki i filiżanki równym rządkiem ustawiają się do niego po kawę i herbatę.

Zmywarka chodzi na okrągło, talerze i talerzyki wjeżdzają na stół, łyżeczki dzwonią w dzwonki filiżanek…
– Jak kiedyś – przemyka myśl.
Zdało by się, że za chwilę z góry zejdzie Ewa z mokrymi włosami, ugniecie je charakterystycznym gestem i zażyczy sobie kopru włoskiego.
– Tak, to ona nas tego nauczyła – stwierdzamy zgodnie z mężem Ewy – pić koper:)
Ale nie zejdzie. Po co? Jest wszak tutaj, z nami, choć w inny sposób.
Raz po raz milkną rozmowy, ktoś się zamyśla, zapatrza w tańczący płomień świecy. Nie wiem o czym myślą inni, ja wtedy myślę o niej.

Wieczorem dostaję zdjęcie od innej przyjaciółki – jakiś dziwny, pewnie drogi czerwony samochód. Uśmiecham się i wysyłam mojemu synowi. On lubi oglądać takie rzeczy i – o dziwo – im brzydsze auto, tym bardziej jest zachwycony:)
Za chwilę schodzi ze swojego pokoju.
– Wysyłasz mi Ferrari ?- pyta roześmiany.
– A co, ładne?
– Jeszcze się pytasz?
– Pytam, bo raczej nazwałabym to auto dziwnym niż ładnym. I zobacz – zgłaszam zastrzeżenie – tam tylko dwie osoby się zmieszczą, jeśli nie jedna. Z kim jeździć takim samochodem?
Mój syn patrzy na mnie na poły figlarnie, na poły poważnie. Jakbym była dzieckiem i nie znała świata.
– Bo takim Ferrari wiezie się tylko siebie i swoje ego – mówi – Jeśli masz takie pieniądze, to nie masz prawdziwych przyjaciół, więc jeździsz sam – tłumaczy.

O, jak dobrze!!!
Moje auto warte jest czapkę drobnych, więc zawsze mogłam sobie pozwolić na przyjaciół;)



A przyjaciele mogli sobie pozwolić na mnie.

O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na filozofia przyjaźni

  1. Rivulet pisze:

    Oj, to ja wolę żyć bez ferrari 🙂 I w ogóle po cichu.

  2. Mama trojeczki pisze:

    😃 cudne kubki. Kazdy z innej parafi – jak u nas:) Kazdy pasuje do innego napoju, nastroju, osoby.

  3. AmA pisze:

    Rutt, piękne! Jak Ty pięknie opowiadasz.
    Gromadki goszczącej w domku zazdroszczę 🙂

  4. Dominika pisze:

    Podczas tegorocznej przerwy świąteczno-noworocznej Zuzia odgrzebała Twój wpis na blogu i przesłała mnie i Martynie. Bardzo ciepło wspominamy nasz pobyt u Was… Dziewczyny z rozrzewnieniem wspominają dawne czasy, żałują, że kontakt się rozluźnił, że obie mamy były spoiwem i ciężko to obecnie utrzymać. Kiedy zbieramy się we trzy, często Was wspominamy. To takie pokrzepiające, że pomimo odległości i sporadycznej wymiany świątecznych życzeń wciąż i sobie pamiętamy :* Cudownie ciepło robi mi się na sercu, gdy wertując Twego bloga, co jakiś czas trafiam na Ewę. To takie kojące, że nieustannie pielęgnujesz jej cichą obecność. DZIEKUJĘ Ci za to!
    Ogromnie się cieszymy, że wyniki Michała są pomyślne! Odetchnęłyśmy z ulgą. Ściskam serdecznie całą Waszą szóstkę i życzę wszystkiego, co najlepsze na caly nowy rok!

    • ruttka pisze:

      Dominko, portret Ewy wisi w naszej kuchni i co dzień myślę i on niej i o Was wszystkich. Ogarniam Was pamięcią i modlitwą, a Ewa ogarnia wszystkich nas. Niewidzialnie i realnie. Gdy coś się konczy, zaczyna się coś innego. Zawsze możecie nas odwiedzić, przyjechać. Zawsze czujcie się zaproszone💙

  5. Marzanka pisze:

    ,,Daj nam wiarę, że to ma sens
    Że nie trzeba żałować przyjaciół
    Że gdziekolwiek są, dobrze im jest
    Bo są z nami choć w innej postaci
    I przekonaj, że tak ma być
    Że po głosach tych wciąż drży powietrze
    Że odeszli po to by żyć
    I tym razem będą żyć wiecznie’’
    Ilekroć tego słucham, myślę o Ewie. Dzięki niej zrozumiałam, czym jest świętych obcowanie.
    Dominiko, Rutt, przytulam Was obie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *