Mistrzyni

 

Nagle spada ciśnienie, a na niebo nadciąga fregata ciemnych chmur. Czuję, że muszę się położyć pod kocyk i podrzemać. Hania przynosi mi ciepły termoforek, a Lalcia siedzi obok zagrzebana w drugi kocyk. Z półeczki na ścianie patrzą na nas przenikliwie ulubieni święci. Między nimi błękitnooka Maryja. Namalowałam ją miesiąc lub dwa miesiące temu, zaraz po Wenantym.

Po jakieś chwili, gdy już prawie zasypiam, słyszę:
– Robiłam z Maryją zawody kto dłużej wytrzyma bez mrugania – prawi córeczkowy głosik.
– I co? – mruczę jak niedźwiedź z gawry.
– Przegrałam – przyznaje się głosik.
– Domyślam się – mruczę znowu.
– Maryja jest mistrzynią „niemrugania” – sprawiedliwie przyznaje moja rozmówczyni.

🙂

 



Zresztą, nie tylko w tym jest Mistrzynią🌸

Jej wzrok niegasnący, powieki nie znające znurzenia, cała zapatrzona w Boga i z troską patrząca na nas.
Zasypiam pod niebieskim niebem Jej spojrzenia i budzę się każdego ranka w lazurze Jej oczu.

 

O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na Mistrzyni

  1. Rivulet pisze:

    Mistrzyni niemrugania – dobre! 🙂

  2. ruttka pisze:

    w tym nie próbowałaś Jej jeszcze naśladować, co? 🙂

  3. mamapiąteczki pisze:

    🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *