Namalowałam ten dyptyk trzy dni temu.
Nie planowałam nic, tak po prostu poddałam się chwili i malowałam. Nowy pędzel ślizgał się gładko po powierzchni, tańczył.
Co namalowałam?
Fascynaci morza powiedzą, że to fale wzburzone sztormem. Ci, którzy lubią patrzeć w niebo stwierdzą niezbicie, że są to obłoki gnane porywistym wiatrem. Może okna zmywane ulewą lub noc powoli schodząca na świat?
Więc… o czym jest ten obraz?
Może o tym, że nawet w bardzo wzburzonym życiu zawsze są piękne chwile, które jak złoty piasek zbierają się w całe półwyspy szczęścia. Wystarczy tylko to dostrzec, być wdzięcznym za każde takie ziarenko, dostrzec jego złocistość i strukturę .
Nie bać się ni fal ni wiatru ni ulewy ni nocy.
One miną. Taką mają naturę.
Złote wybrzeża zostaną.
* * *
Namalowałam ten obraz trzy dni temu. Następnego dnia przyszła pierwsza fala sztormu. Zasyczała i zwaliła się spieniona i groźna u naszych stóp.
Lekarz obejrzał obrazy z ostatniego TK mojego męża i zaniepokoił go wzrost jednego guzka na płucach.
– Tą zmianę trzeba usunąć operacyjnie. – rzucił rzeczowo – Czy zgadza się pan na zabieg?
Świat zawirował w jednej chwili jak po uderzeniu w twarz szorstką dłonią wichru.
To są przerzuty?
Może tak.
Kolejny Wielki Post i kolejny krzyż.
Przez stukot galopujacego serca słyszę jak krzyż dla nas jest zbijany.
Noc powoli osuwa się na spuchnięte od płaczu powieki, ale sen nie chce przyjść.
Ale trzeba…
Trzeba rano wstać, odsłonić zasłony, wpuścić słońce do środka, obudzić dzieci na lekcje, wypić kawę z mężem, ugotować obiad, zrobić pranie, rozładować zmywarkę…
Wśród wycia wiatru, warkotu fal, mroku nocy wychwytywać złote chwile.
Uczył mnie tego Bóg od tylu lat. Jak uparty stary belfer kazał powtarzać to ćwiczenie.
Patrzę na obraz, złote drobiny lśnią niewzruszenie wśród zawieruchy.
Uchwycić się wzrokiem właśnie nich.
Nie szarpać się z żywiołem, nie liczyć na dużo, więcej, kiedyś, potem.
Docenić złote ziarenka rozsypane wokół stóp. Teraz.
Chodzić po domu i szeptać: Tobie ufam. Cokolwiek jest … Tobie ufam.
Wbrew temu, co podpowiada rozum, strach, wyboraźnia.
Tobie ufam.
Ps.
Proszę Was znowu o modlitwę. Proszę o nią wszystkich znajomych i przyjaciół, a wielu z Was znam tak długo, że czasem nazywam Was w myśli „przyjaciółmi”.
🙏 Te trudne chwile kiedys beda tylko wspomnieniem. ❤ Bedzie dobrze!
Wierzę w to mamo trójeczki🌸
Przyjaciele ze wspólnoty będą za tydzień jechać do Medjugorie, zabiorą intencję i tam.
Niech was Pan błogosławi i strzeże!
Pamiętam :* Trzymajcie się… Dyptyk piękny.
Rut przytulam i otaczam modlitwą.
Dziękuję Wam🌹
Rut
Jestem. Jesteśmy
jesteście kochani❤️
Nie potrafię wyrazić słowami jak cenne są dla mnie Twoje wpisy i świadectwo wiary. Dziękuję za nie. Szczególnie dotknęła mnie potrzeba zbierania złotych drobin codzienności, pomimo wszystko. W tym Wielkim Poście łączę się z Wami w cierpieniu, dla mnie też Pan zbił krzyż, ciężki krzyż. Zapewniam o modlitwie.
Serdecznie pozdrawiam. Joanna
Dziękujemy Ci Joanno. I ja o Tobie będę pamiętać w modlitwie. Krzyż niesiony wspólnie jest trochę lżejszy.
Namalowałaś światło.
Jestem i będę
Rut, dopiero dzisiaj przeczytałam! Przytulam i obiecuję modlitwę. Udało się termin ustalić? Wiem że na torakochirurgii są kolejki…
Aniu, jeszcze nie dzwonili ze szpitala. W czwartek mąż będzie na wizycie w CO, to może się czegoś dowie.