wynalazek

Mieszkając na wsi w zasadzie nie masz wyjścia i szybko stajesz się właścicielem gromadki innych stworzonek nie reprezentujących gatunku homo sapiens.
Co i rusz ktoś z „miastowych” – jak ich tu nazywają – wyrzuca zwierzątko, które mu się znudziło, a tubylcy dostawiają kolejne miski na swoich podwórkach.
My staliśmy się właścicielami stadka kotów. I to w ciągu paru miesięcy.
Piękna koteczka przybłąkała się po prostu pewnego dnia pod nasz dom. Jej oryginalna uroda kota syjamskiego wpada wszystkim w oko, a jej umaszczenie od razu skojarzyło mi się z dobrą kawą z mlekiem.
I tak Late została z nami na dobre.
A potem – na jeszcze lepsze:) – wydała na świat 5 małych koteczek.

Gdy udało nam się dla dwóch z nich znaleźć nowego właściciela i już mieliśmy nadzieję, że stan inwentarza zostanie niezmieniony, parę dni temu do stadka nieśmiało zbliżył się mały czarny kotek, a zachęcony miłą rodzinną atmosferą, figlami na patio i codziennymi racjami pożywienia, postanowił zostać. A my nazwaliśmy go Węgielkiem.
I tak oto są: Late, Inka, Szarlotka, Lordoza i Węgielek. No i raz po raz pojawiający się kot – stary kawaler, który udaje, że należy do rodziny. Z racji paskudnej fizjonomii nazywamy go Zakapior:)

Wesoło jest już od rana, gdy zaraz po tym jak odsłonimy zasłony w sypialni, któryś z kotków wskakuje na parapet i zagląda nam do środka domu. A reszta siedzi na czerwonym szmacianym chodniczku przed drzwiami i czeka zbiorowo na śniadanie. Celebryci z czerwonego dywanu:)

Skrzypnięcie klamki sprawia, że wszystkie kotki biegną na wyścigi. Poza Węgielkiem, który jeszcze nie oswojony, pryska czym prędzej w przeciwnym kierunku.
Wygląda to komicznie, zresztą jak wszystkie te ich kocie harce i psoty.

Największą fanką i miłośniczką kotków jest oczywiście Laucia. Dusi je i tuli, tłumaczy co wolno, a czego nie, zdziera ze zbyt wysokich gałązek modrzewia, by sobie nie zrobiły krzywdy i przemawia do nich czule na wszystkie sposoby.
Jej wielkim pragnieniem jest trzymać je w domu, a najlepiej w swoim pokoju.
Tu jednak tatuś – który kotki też pokochał całym sercem i nawet im domek zrobił – jest nieprzejednany i mówi takim planom stanowcze i kategoryczne: Nie!!!

Córeczka niedawno miała urodziny. Dziewiąte. Z braku świeczki o tym nominale ustawiliśmy na torcie ósemkę i jedynkę. Więc Laurka wyszła na 81- letnią staruszkę.
Oprócz tortu dostała też oczywiście prezenty urodzinowe, w tym profilowaną poduszkę w zgrabnej torebeczce z przezroczystej folii. Z suwakiem i wygodną rączką ze sznurka. Nie wiem co miał na myśli producent takiej walizeczki na poduszkę, ale co wykiełkowało w głowie naszej córki dowiedziałam się już w 3 minuty po tym jak dostała prezent.
– To będzie przemycarka na kotki – szepnęła mi konspiracyjnie, zerkając w stronę tatusia, jedzącego tort na drugim. krańcu okrągłego stołu – Będę je tu wkładała i jak tatuś nie będzie widział, zaniosę je do mojego pokoju:)

Przemycarka kotków? Hmmm. Równie dobry pomysł jak sadzarka do ziemniaków, albo zgrabiarka do siana.
Dlaczego ludzkość tak długo zwlekała z tym wynalazkiem?
??

O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

13 odpowiedzi na wynalazek

  1. kawusiowa pisze:

    Obfitego błogosławieństwa Bożego dla Laurki z okazji urodzin 🙂

  2. amaa pisze:

    Przemycarko Radosci, żyj długo i szczęśliwie 🙂 Pamietam jak byłaś niemowlęciem

    • ruttka pisze:

      Przeczytałam jej Wasze życzenia. Ucieszyła się. Amo, zdziwiła się skąd ją znasz ?

      • Ama pisze:

        No jak to skąd? Stąd. Pamiętam taki obrazek, jak z niemowlęciem na ręku pomagasz Niusi gotować jakieś kopytka czy inne gotowane na wrzątku kluskopodobne….

        • ruttka pisze:

          Jej. Amo. Jak to dawno było!!! Ale pamiętam ten dzień. to gotowanie i gaworzenie Laurki. i potem był spacer i mężulek wrocil z pracy, wyskoczył uśmiechnięty z czerwonego autka.
          I od tamtej pory jesteś z nami? Dla Laurki to prawie całe życie ?

  3. Agaja pisze:

    Urocze te pomysły Laurki. Sto lat dla niej!
    Takie stado kotków…

  4. Rivulet pisze:

    Oj nasz dziewięciolatek by mnie pogonił za takie świeczki 😛 Perfekcjonizm pierworodnych bywa męczący 😛
    Wszystkiego najlepszego dla Laurki!!!
    Kotki cudne <3

    • ruttka pisze:

      No, Laurka jest najmłodsza. Ale Riv, ja jestem pierworodna z bardzo licznego rodzeństwa i nie mam cechy perfekcjonizmu. Lubię porządek ale bez przesady ?

  5. Kochana Laurka…nasza Piszczałka…Od zarania swego istnienia dawała jasny wyraz swojej odrębności i nietuzinkowości… I jak twierdzą nasze dziewczyny to najfajniejsze dziecko jakie znają….

  6. ruttka pisze:

    Tak. piszczałka Hanuś. wciąż piszczałka poza wszelką skalą. Moc rażenia równa atomowi?

  7. Marzanka pisze:

    Tak mi się swojsko, domowo-werandowo zrobiło jak wtedy, gdy wszyscy zachwycaliśmy się kocimi oseskami. Klimat wspólnych chwil na zawsze przechowam w sercu. Ściskam Was wszystkich ?

  8. ruttka pisze:

    O. Marzenko. to już nie są kocie oseski. ale wciąż słodkie bardzo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *