sześcioro drzwi

Od jakichś dwóch miesięcy w naszej nowej sypialni mamy nową szafę.
Olbrzymią.
Mój mąż podzielił ją na sześć równych części. Każda z nich ma identyczne pobielane drzwi, a na drzwiach tkwią identyczne drewniane gałki.
Wszystko pięknie. Szafa jest śliczna, duża i pojemna. Taka, jaka miała być, by można w niej było ulokować dużą część szpargałów i ubrań, które od czasu przeprowadzki wciąż leżały w pudłach.
Jest tylko jeden problem.
Mimo usilnych usiłowań wciąż nie potrafię zapamiętać za którymi drzwiami co się mieści. I za każdy razem, gdy czegoś szukam, stoję przez chwilę zdezorientowana przed sześcioma identycznym drzwiami prowadzącymi do sześciu różnych królestw.
Dość często zdarza mi się chybiać celu.
Szukam torby na przykład, a po otwarciu drzwi okazuje się, że za nimi są książki i materiały potrzebne mi do pracy. Szukam własnych ubrań i prawie zawsze trafię na część, w której są ubrania mego męża.
Jest to dość frustrujące, więc na gałce najbardziej strategicznych drzwi powiesiłam materiałową różę.
Choć – przyznam – i to w chwilach roztargnienia – nie daje gwarancji sukcesu za pierwszym razem.

Siedzę sobie w wieczornym półmroku, przy mojej lampce otulonej romantycznie skrawkiem koronki i patrzę na jasny rząd drzwi. Myślę o naszych błądzeniach większych i dotkliwiej bolących niż szukanie właściwych drzwiczek mebla.
Jak się połapać czasem, że furtka, którą otwieramy jest ta właściwa?
Jak zapamiętać te, których klamek nie warto dotykać, bo przekonaliśmy się już nie raz, że za nimi pustka i trwoga?
Skąd wiedzieć które i kiedy otworzyć?

Jak być mądrym i wśród miliona na pozór identycznych dróg wybrać tę, która nie wiedzie do zguby?
Czym ją oznaczyć?
Kwiatem róży?
Własnymi łzami?

Drzwi mojej szafy nauczę się za jakiś czas. Minie miesiąc, dwa. Może pół roku.
Jak wiele czasu upłynie nim nauczę się celnie żyć?

Żmudna nauka wyborów.

O ruttka

Szczęśliwa żona od 23 lat, mama czwórki dzieci, w tym dwójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na sześcioro drzwi

  1. Agaja pisze:

    A może chcesz zawieszkę? 🙂

  2. ruttka pisze:

    Super pomysł Agajo:)

  3. Serpentyna pisze:

    Dokladnie tak jest , Rutko, z tymi zyciowymi drzwiami. W dodatku czesto te pomylkowo otwarte prowadza do mrocznego tunelu z ktorego nie ma drogi powrotnej.
    Super porownanie a w Twym opisie i bardzo artystycznie przekazane.
    Mozna drzwi oznaczyc na tymczasem kazdemu dajac tymczasowa naklejke (dyskretna) z obrazkiem przedmiotu jaki sie za nimi miesci.

    • ruttka pisze:

      Czasem tak jest Serpentyno, że powrotu już nie ma. Ale wiara uczy mnie ufać Temu, Który potrafi drążyć dla nas korytarze nawet w gęstej ciemności i iść dalej. Wbrew ludzkiej logice.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *