Laura rysuje.
Przy trudniejszych zawijasach pomaga sobie językiem, wywijając nim w tym samym rytmie co kredką.
– Zgadnij co to jest? – pyta, podsuwając rysunek w moją stronę.
– Nie wiem. – poddaję się od razu, bo wyjątkowo rysunek niepodobny do niczego.
– Egzemplasz!!! – wykrzykuje córcia oczywistą oczywistość.
No tak. Jak tak dłużej się przyjrzeć to: egzemplarz jak malowany:)
Nie śmiałam już pytać artysty: egzemplarz czego?
Wszak niezrozumienie artysty generuje jego wenę:)
Lepiej go nie rozumieć.