Siedzimy rankiem w łóżku i na głos czytamy. Cała rodzinka słucha z zapartym tchem.
Ja czytam z małego kajecika wszystkie opisy śmiesznych i barwnych scenek z naszego życia ( większość z nich znajduje się w doszlifowanej formie na tym blogu:)
Laurka – tym samym tonem – improwizuje na gorąco:
– Wiewiólka miała STOLATKI.
– Zapisuj, zapisuj szybko!!! – skanduje publika i rzuca mi ogryzek ołówka.
Zapisuję więc, domowy skryba, skrobiąc mocno sfatygowanym ogryzkiem po pożółkłej kartce:
Wiewiólka miała stolatki ( czyt. urodziny:)
Często ostatnio pytam siebie sama : Po co to robię? O wiele rzeczy tak pytam, nie tylko o pisanie.
Dziś wyjątkowo znam odpowiedź. Dla dwóch kilo śmiechu o poranku:)
Co nie znaczy , że będę ją znać jutro. Jutro jest odległą galaktyką.