ciepły kokon

Normal
0
21

false
false
false

MicrosoftInternetExplorer4


Kiedy dostaniesz nagrodę,
spodziewaj się dostać też coś innego. Po głowie, po karku, po tyłku – jak
wolisz.

Rut dostała.

I nagrodę – szumnie zwaną nagrodą
dyrektora, i to drugie:)

Tak to już jest – zaraz potem, gdy
ktoś wyrazi ci uznanie; znajdzie się ktoś, kto cię sprowadzi na ziemię, albo i
pięć metrów pod.

Więc Rut wraca ze swoją piekącą
raną do domu, odprute serce dynda na ostatniej niteczce i tylko jednego pragnie
– schować się w jakiejś ciemnej jamce i przeczekać. Może zasnąć.

Ale u szczytu schodów jak zwykle
malutka córeczka i jej sakramentalne pytanie: Maś cioś dla mnie?

W kuchni wir życia, smaki obiadu
przygotowanego przez męża rozsiane, nuty płynące z radia wiszą w powietrzu jak
dzwonki.

– Nie, nie jestem głodna. Gardło
mnie boli.

Rut pije herbatę i szuka na oślep
w głowie sposobu jak otarcie na sercu szybko znieczulić.

Mała córeczka wspina się na
kolana, opowiada „cio lobiła”, do zabawy próbuje wkręcić.

Rut słucha, myśląc tylko o
jednym.

Milczy.

Tak trudno przekroczyć próg
milczenia. Trzeba wielkiej siły, by wyjść z siebie, kiedy czujesz się zraniony.
Ale ona dobrze wie, że trzeba, bo tkwić w swoich tylko myślach to ślepy zaułek,
a ślepe zaułki bywają niebezpieczne. Trzeba otworzyć drzwi do swojego smutku,
choć to czasem tak trudne jak przebijać ścianę głową.

Potem wyjść.

Więc wychodzi.

Jedno słowo.

– No i co? – dopytuje mąż.

Drugie słowo, trzecie… On patrzy,
słucha. Potok słów toczy się coraz prędzej. Rana oczyszcza się, przestaje
jątrzyć.

Rozmawiają. Rut czuje, że siły
wracają.

Bierze się za codzienne
obowiązki. Pranie, ogarnianie domu, potem kilka chwil na działce. Sadzi z mężem
hortensję ogrodową, której sadzonkę dostała od koleżanki z pracy, opatula głóg
i paulownię. Chłodny , pachnący liśćmi wiatr chłodzi smutek. Dumę urażoną?

W domu córeczka wciąż świergocze,
układa swoją urodzinową lalę-bobaska w łóżeczku, karmi mleczkiem z butelki,
przebiera. Syn wbrew zakazom gra w nogę w pokoju, najstarsza córka zniknęła
cała w Mc Dusi, a Nusia rozstrzyga jakie chce jutro zrobić zdjęcie w szkole.

Zwykłe rodzinne sprawy otaczają
Rut szczelnie. Jak kokon. Czymże są rysy na powierzchni serca wobec morza
miłości zalewającego ją co dzień.

Kiedy łaskocze swoją najmłodszą,
kiedy wtula się w jej włoski, kiedy układa drewniane klocki na podłodze
niepostrzeżenie, milimetr po milimetrze otarty naskórek serca się zabliźnia.
Boli jeszcze i będzie bolało długo, ale draśnięcie jest już opatrzone. Plaster
przyklejony.

– Gdyby nie rodzina…- zaczyna
myśl Rut – Gdyby nie oni, bliscy…wiele porażek byłaby ciosem śmiertelnym, z
klęczek podnosiłabym się miesiącami. Gdybym miała wracać po takim dniu do chłodnych ścian mieszkania…- tej myśli już nie kończy. Nie umie.

 ***

Więc za nich najbardziej
dziękuję.

Bo bez nich mnie nie ma.


/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:”Times New Roman”;
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}

O ruttka

Szczęśliwa żona od 25 lat, mama czwórki dzieci, w tym trójki dorosłych. Poszukiwaczka skarbów w codzienności, zakochana w Bogu i oddana Maryi. Zapatrzona w biblijną Rut - wierną aż do bólu i umiejącą zbierać z pól te kłosy, które przeoczyli inni. Kochająca poezję, książki, muzykę, rośliny, malowanie i piękno w każdej postaci.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wszystko. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *