Normal
0
21
false
false
false
MicrosoftInternetExplorer4
Zapach zupy ogórkowej rozpanoszył się w całym domu. Mały
głodny nosek wodzi na pokuszenie.
Ale zupa gorąca, „na wietrze nie gotowana” jak zawsze
powtarzała Rutkowa mama na sykanie licznego potomstwa, że „zupa parzy”.
Niesie więc Rutka talerz z dymiącą zupą na balkon do
ostudzenia. Przed mamą jak mały ministrant w procesji niunia podskakuje.
Kłapnęły drzwi zamykane. I już. Teraz wystarczy zupy
pilnować, bo…
– Sikorki też są głodne i mogą przylecieć i zjeść zupkę
niuni – tłumaczy mama.
Obie klęczą nabożnie wpatrzone w talerz pełen ziemniaczków i
marchewek.
– Kolku – przemowę do
potencjalnych amatorów potrawy zaczyna Laurka – nie mozieś ziupy. To moja
ziupa.
Sikorek zdaje się zrozumiał, bo trzyma się z dala. Całe
stadko tych ptaszków śmiga z gałązki na gałązkę. Żółte brzuszki skaczą jak koraliki rozsypane
po podłodze.
Nagle obraz się zamazuje nieco. Obłoczek pary osiada na
szybie. Rutka wyciąga palec i rysuje serduszko.
A potem:
– Ha ha – huha znowu i rysuje główkę.
Córeczka patrzy nie dowierzając. Pierwszy raz widzi coś
takiego.
– Mamuś lób jeście ha-ha – prosi.
I mama robi.
Zapach zupy ogórkowej mąci w głowie. Słońce prześwietla
rysunki na szybie. Córeczka tak słodko wymawia to „mamuś”.
Rutka niepostrzeżenie ładuje baterie nieco już wyczerpane
serią krótkich szarych dni.
„ Jestem na baterie słoneczne” – myśli, rysując palcem
kwiatek.
Co roku to odkrywa o tej porze roku. Co roku zdumiona.
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:”Times New Roman”;
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}