– Złapmy koguta na działce – proponuje oblizując się Nusia
– Po co?
– Bo chcę taki pasztecik jak dziadek robi.
Dziadek to ten drugi dziadek. Ziemski, odległy o prawie 200 km. I rzeczywiście, w odróżnieniu od babci, dziadek świetnie gotuje. Tyle, że nie soli, bo „sól to biała śmierć”. Cukier zresztą też:)
– Ale to nie nasz kogut – przypomina mama w myślach dodając: „aczkolwiek by mu się należało w pasztecie zrobić karierę”.
– Ale po NASZEJ działce chodzi – niewzruszenie córeczka.
Chodzi, chodzi.
Przez siatkę przelatuje wraz ze swoim haremem i nasiona mi wygrzebuje.
Chyba go jednak złapiemy. Należy nam się drobna rekompensata za poniesione szkody:)