Nie muszę zaiste oglądać telewizji, słuchać radia ani czytać gazet.
Moi uczniowie bowiem opowiedzą mi wszystko czego potrzebuję, jak również to, czego bym nie chciała wiedzieć:)
I oto Martynka aż czerwona z ekscytacji opowiada mi jak to jej mama, wyszedłszy rano na spacer z pieskiem znalazła na chodniku trupa!
– Ojej!!! – wykrzykuję – Ale na pewno nie żył, może tylko zemdlał? Wezwaliście karetkę? To jakiś starszy człowiek był? – dopytuję.
– Tak, stary – odpowiada smutno dziewczynka – Tak gdzieś ze 40 lat miał.
Musiałam chyba mieć dziwną minę, bo natychmiast dodała przepraszająco:
– Nie, nie. Na pewno był starszy od pani.
🙂
Uwielbiam moich uczniów. Z reguły nie grzeszą dyplomacją, a czasem – wręcz przeciwnie:) Grzeszą nią i to strasznie;)
* * *
A mnie myśl o śmierci coraz mniej przeraża. Odejście Ewy, pandemia, wojna, wciąż nowe pogrzeby ludzi w moim wieku i młodszych, dużo młodszych… Wszystko to sprawiło, że z coraz większym spokojem myślę o własnym odejściu. Czasem jest to radość i pewnego rodzaju ulga, że mogłabym odejść już. Czasem prawie pragnienie.
Nie dlatego, że jest mi TUTAJ niedobrze. Nie, kocham moje życie z najdrobniejszymi szczegółami, jestem ogromnie szczęśliwa. Lecz coraz bardziej rozumiem, że to tylko podróż, a nawet najwspanialsza podróż nie sprawi, że wygaśnie tęsknota za domem.
Jako młoda dziewczyna z fascynacją czytałam pisma św. Pawła z Tarsu. Jego słowa wpadały wprost w moje serce.
Tylko jedno jego zdanie było dla mnie tajemnicze i nieprzeniknione:
– Pragnę odejść – pisał – aby być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele – to bardziej dla was konieczne. Z dwóch stron doznaję nalegania…
Gdy się jest bardzo młodym, te słowa są jak opieczętowany list, niezrozumiałe.
Z czasem serce samo zaczyna szeptać: Chciałbym odejść, lecz wiem, że jeszcze tu jestem potrzebny.
I rozdziera się serce jak lniane płótno. Jak żagiel mocno przypięty do masztu, lecz poddawany coraz silniejszemu prądowi wiatru, który wieje kędy chce. I głos jego słyszysz, lecz nie wiesz skąd pochodzi i dokąd zmierza.
A może właśnie już wiesz skąd i dokąd, dlatego pozwalasz mu, by coraz bardziej cię odrywał od świata.
Mam nadzieję, ze po drugiej stronie też będą lasy, wzgórza, morze, jeziora, piękne miasta, ze bedzie mozna tam spotkac ludzi z minonych lat… Moze to dziecinne wyobrażenie, ale mam cicha nadzieje, ze tam jest podobnie jak tu na ziemi, tylko nie ma zła, niepokoju, lęku itp
Ci, którzy stamtąd wrócili, opowiadają cudowne rzeczy o tym miejscu, więc na pewno jest tam cudownie mamo trójeczki🌸